WIMP HIFI – RECENZJA

WIMP HIFI – RECENZJA
Pierwszego dnia korzystania z audiofilskiego serwisu streamingowego WIMP HiFi zaoszczędziliśmy jakieś 2 tysiące złotych...

Jakiś czas temu zauważyliśmy, że przydałby nam się w redakcji porządny serwer muzyczny z pamięcią rzędu 8-16 terabajtów oraz możliwością zarządzania jego zawartością w prywatnej chmurze.

Od razu wyeliminowaliśmy urządzenia o audiofilskiej proweniencji, pochodzące z egzotycznych manufaktur, bo w naszej opinii są one symbolem tego wszystkiego, co niszczy branżę i naraża ją na lekceważenie – pazerności i zacofania. Przetestowaliśmy więc kilka popularnych rozwiązań, najbardziej nam się spodobały maszyny Netgear, ostatecznie jednak się nie zdecydowaliśmy.
I bardzo dobrze. Kilka dni temu bowiem WIMP uruchomił w Polsce bezstratne strumieniowanie muzyki w swoim serwisie i sprawa serwera raz na zawsze została rozwiązana. Bardzo możliwe, że z tej przyczyny nigdy też już nie kupimy żadnej płyty. W każdym razie – potrzebny będzie specjalny powód, aby wydać pieniądze na CD. Z winylami – inna historia. Pewnych snobizmów trudno się wyzbyć.
Co nam oferuje WIMP w wersji HiFi? Pełne szczęście. Za 40 złotych miesięcznie otrzymujemy dostęp do blisko 20 milionów pozycji, które są strumieniowane w standardzie FLAC i ALAC. Bitrate wynosi 1411 kbps, a usługa jest czynna na wszystkich popularnych platformach operacyjnych, w tym również na Windows Phone. Można więc słuchać muzyki albo z komputera, albo ze smartfona, albo np. z komponentów Sonosa. Niestety, nasz stary dobry Squeezebox Duet nie obsługuje w ogóle WIMPA, liczymy jednak na to, że wkrótce się tam pojawi. Jest Deezer, jest Spotify, jest Rdio, nie ma powodu, żeby nie było i WIMP-a.
W warunkach redakcyjnych WIMP działa jako aplikacja na komputerze z Windows 8 podpiętym do systemu audio za pośrednictwem konwertera Musical Fidelity V90-DAC z 32-bitowym chipem i przetwarzaniem sygnału w trybie asynchronicznego USB na poziomie 24/96. W tej chwili to nasz referencyjny konwerter. Kosztuje zaledwie 1000 zł, ale daje wrażenia, za które można by zapłacić wielokrotnie więcej bez żadnego poczucia straty. Nie jest może ekstremalnie przejrzysty, jest za to wyregulowany tak, że pozwala na nieskończenie długie odsłuchy bez narażania na irytację, rozdrażnienie czy zwykłe zmęczenie.
Jest więc idealny do obsługi WIMP HiFi. Bo jeśli ktoś kocha muzykę, lubi dźwięk wysokiej jakości i uwielbia odkrywać nowości, będzie słuchał tego serwisu godzinami. Może nawet stale. I będzie potrzebować sprzętu nie do analizy i strzyżenia uszami w namierzaniu wpadek, tylko do czerpania przyjemności. A jest jej tyle, że co bardziej wrażliwych może doprowadzić do zgubnej w skutkach euforii. Operator serwisu podaje, że w tej chwili 80 procent wszystkich zasobów serwisu, wynoszących 23 mln utworów, jest już w ofercie bezstratnej.
Nie jest to oferta, którą się ignoruje przy zdrowych zmysłach. Chcecie posłuchać Włodka Pawlika i jego nagrodzonej GRAMMY „Night in Calisia”? Proszę. Jakość? Wyborna. Mogliśmy porównać stream z WIMP-a z nagraniem płytowym oraz ripem do plików WAV – różnice są, ale na poziomie bardzo abstrakcyjnym nawet dla zaawansowanych audiofilów. Zresztą, komu by się chciało dokonywać krytycznych rozbiorów, skoro tyle wartościowych rzeczy do przesłuchania.
Z pobieżnego rozpoznania na gruncie klasyki wiemy już, że na pewno WIMP nie ma wszystkiego. Brakuje na przykład katalogu dwóch ważnych wytwórni – Harmonia Mundi i Hyperion. Jest za to m.in. Channel Classics ze zjawiskowym nagraniem „La Stravaganza” Arte dei Suonatori, jest superaudiofilska norweska wytwórnia 2L ze wszystkimi nowościami, jest też nie ustępująca jej w jakości amerykańska Sono Luminus oraz jej najnowsze premiery, jest szwedzki BIS z pełnym cyklem kantat Jana Sebastiana pod Suzuki…
I, oczywiście, wielkie marki – Deutsche Grammophon, Sony, Warner. Ostatnie nagranie nieodżałowanego Claudio Abbado z Martą Argerich wykonującą koncerty fortepianowe Mozarta, Bachowskie „Inwencje” w wykonaniu Simone Dinnerstein, polonezy Chopina w intepretacji Rafała Blechacza… Pełny, natychmiastowy, niczym nielimitowany dostęp do najwyższej jakości najlepszych nagrań najwspanialszych artystów w cenie jednej płyty – trudno o lepszą propozycję dla melomana i audiofila. Trudno też nie poddać się głębszej myśli o wspaniałości ludzkiej wynalazczości, kiedy nagle okazuje się, że z dnia na dzień przed człowiekiem otwierają się przestrzenie i możliwości nierealne lub zbyt kosztowne do tej pory nawet dla bogaczy. Któryś z nich ma na półkach 500 tys. płyt? 
Nie wiemy, jak serwis sprawuje się przy łączach internetowych o niskiej szybkości. My dysponujemy magistralą o przepustowości 30 MB/s i to nam gwarantuje całkowicie bezawaryjne działanie odsłuchów. Żadnych przerw, zawieszek, buforowania – czysty płynny przekaz ze wszystkimi detalami. 
Żadnych wad? Owszem, występują. Najważniejszą jest brak odtwarzania gapless. Wiele albumów – operowych, koncertowych, koncepcyjnych czy mikstejpów – traci przez to wartość. Spory mankament, jednak w naszej opinii w niczym nie umniejsza rewolucyjnego charakteru WIMP HiFi.
Drugie zastrzeżenie – odtwarzacz jest mało przejrzysty, a jego layout – w naszym odczuciu – nieczytelny. Dotyczy to jednak tylko aplikacji na Windows 8. W innych środowiskach grafika wygląda świetnie i trudno jej coś zarzucić. O wiele poważniejszą usterką jest fakt, że odtwarzacz nie pamięta całej zawartości playlist. Gubi informacje, nie zapisuje kolejnych pozycji. Nie rozumiemy tego i nie udało nam się usunąć tej wady. Uwagi mamy też do wyszukiwarki, która często podaje informacje dalekie od logicznych.
To wszystko jednak drobiazgi w porównaniu z wielką zaletą jaką jest akces do globalnej fonoteki w cenie jednego posiłku w McDonald’s. Wprawdzie nie wiemy, jak się bilansuje taki streaming od strony finansowej, ale to nie nasze zmartwienie. Wiemy, że już pierwszego dnia zaoszczędziliśmy pieniądze, których nie wydamy na serwer i płyty, a także czas, którego nie stracimy na cyfryzacji albumów. To jakieś 2000 złotych z grubsza licząc.
Zostaliśmy za to z wielką redakcyjną płytoteką, z którą teraz nie wiadomo, co zrobić. I przekonaniem, że bezstratne strumieniowanie to rozwiązanie, które zmieni charakter audiofilskiej branży, podważy sens wielu oferowanych usług i produktów – racje bytu tracą w tym momencie audiofilskie serwery muzyczne czy odtwarzacze typu AK120 bez możliwości „łapania” bezstratnych streamingów – oraz pozbawi podstaw kolekcjonowanie płyt. Bezstratny streaming całkowicie też przekreśla piractwo muzyczne.
Podsumowując – WIMP HiFi zyskał w nas szczerego orędownika, sklepy płytowe zaś straciły świetnego klienta. Gorąco polecamy tę usługę każdemu, komu zależy na dobrym dźwięku i… oszczędzaniu. Prosimy jednak pamiętać, że wszystkimi zaletami tej usługi można cieszyć się po spełnieniu dwóch warunków. Pierwszy – szybkie łącze internetowe. Drugi – porządny konwerter. Na przykład Musical Fidelity V90-DAC. Jesteśmy jego oddanymi użytkownikami i rekomendujemy go w pełnym przekonaniu, że trudno o bardziej muzykalne urządzenie tego rodzaju.

Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj