BORN TO KILL

BORN TO KILL

Największy wpływ na audiofilskie środowisko mają obecnie ludzie, którzy chcą je zniszczyć. Świadomie lub nieświadomie

Zdumiewa, że do zaszczytnego tytułu audiofila pretenduje obecnie byle kto, byle tylko mógł się pochwalić drogimi kablami i najdroższym sprzętem wśród uczestników wycieczki na Seszele. Mam powody przypuszczać, iż takie opinie nie są formułowane przez redaktorki Twojego Stylu.

Zdumiewa, kiedy zaszczytnym mianem audiofila obdarza się matołków, którzy potrafią dowieść wyższości jednego transformatora nad drugim, a nie potrafią odróżnić Bacha od Mozarta. Tytułem dygresji – nie jestem też szczęśliwy z tego powodu, że tzw. odwrócone matołki mają równie dużo do powiedzenia.

Zdumiewam się, gdy czytam audiofilskie pisma i czuję zażenowanie z powodu fatalnej jakości języka oraz muzyki, która służy do oceny sprzętu tudzież wyjątkowo płaskich horyzontów. Gorsze wrażenie robią jedynie prognozy ekonomiczne Goldmana Sachsa.

Zdumiewa mnie, iż idioci cieszący się w naszym grajdole pewnym autorytetem przekonują, że aby zostać dobrym audiofilem, trzeba mieć kastomizowany przez zaprzyjaźnionego Japończyka sprzęt lampowy o mocy najwyżej 2 watów. Aby zostać dobrym kierowcą, trzeba zaczynać od Ferrari!?

Zdumiewa mnie i przeraża, że na audiofilskich forach trwa nieustanny spór o to, kto ma… droższego/dłuższego (niepotrzebne skreślić). Czy ta psychopatyczna permanencja podtrzymywana przez tzw. moderatorów ma być sugestią dla kapitanów Boeingów, by taranować Cessny?

Najgorsze jest jednak to, iż uwagi te nie odnoszą się do kolegów, którzy chcą dobrze wydać pierwszy 1000 złotych na sprzęt audio, lecz do kolegów, którzy mają w naszym malutkim audiofilskim mrowisku opinię demiurgów.

Gdybyż jeszcze potrafili mówić przy łuskaniu fasoli, wiele byłoby im wybaczone.

Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj