CZARNY FETYSZ

CZARNY FETYSZ
Już za kilka dni na winylu ukażą się pierwsze cztery albumy Justina Biebera. To chyba najlepsze świadectwo niepojętej fascynacji formatem, który zdominował nawet zakończone wczoraj targi CES 2016 w Las Vegas, będące przecież prezentacją najnowszych trendów i supernowoczesnych technologii

Płyty winylowe przestały być zwykłym nośnikiem muzyki. Zmieniły się w obiekt kultu, fetysz, przedmiot nobilitacji i symbol aspiracji. Niektórzy zarabiają na tym całkiem niezłe pieniądze, ale w wymiarze całego przemysłu muzycznego nie jest to duży biznes. W ubiegłym roku w USA sprzedało się łącznie blisko 550 mln albumów i tylko 12 mln winyli. Owszem, to o 30 procent więcej niż w 2014 r., jednak stanowi to znikomą część rynku. O winylu częściej się mówi i pisze niż go kupuje. Ma lepszy PR niż jakikolwiek inny format, jednak skala zainteresowania wyrażona liczbą i częstotliwością różnych publikacji na temat czarnych krążków nie ma żadnego związku z rzeczywistością. A czasami można wręcz odnieść wrażenie, że winyl jest ratunkiem dla fonografii, która dopiero niedawno zyskała busolę i dąży do odzyskania mocnej biznesowej pozycji sprzed czasów rewolucji internetowej i digitalizacji.

PS-HX500_open-Large

To nieprawda – winyl po prostu stał się zupełnie przypadkowo jednym z gadżetów, może trochę wyraźniej faworyzowanych, za pomocą których dyskontuje się popularność różnych gatunków muzycznych i obecnych gwiazd muzyki pop. Ubiegłoroczne bardzo wyraźne wzrosty sprzedaży analogów w USA i Wielkiej Brytanii były związane m.in. z popularnością nowego albumu Adele „25”, który od razu wskoczył na czoło winylowych bestsellerów. Czarne krążki stały się w planach dużych wytwórni częścią strategii marketingowych, zajmując takie miejsce jak koszulki, bluzy i breloczki z wizerunkami popularnych wykonawców. Fani, poddani silnemu ostrzałowi reklamowego, bezkrytyczni wobec sugestii i ślepo oddani swoim gwiazdom, często kupują winyle, a potem nawet ich nie rozpakowują, bo nie mają… np. odpowiedniego sprzętu. Według badań przeprowadzonych przez brytyjską agencję ICM aż 15 procent nabywców tzw. nośników fizycznych – winyli, CD lub kaset audio – nawet nie ma zamiaru ich przesłuchać.

Dla wielu zakup płyty jest jedynie aktem lojalności wobec ulubionego artysty. W końcu listopada ub.r. Buzzfeed, jeden z największych portali na świecie, opublikował instrukcję obsługi CD dla tych, którzy w tym formacie kupili najnowszy album Adele. Młodzi fani prosili o pomoc w odtworzeniu płyty, nie mając kompletnie pojęcia jak się do tego zabrać. Podobna historia zapewne wydarzy się po premierze winyli Justina Bibera. Prawdopodobnie nikt z fanów kanadyjskiego wokalisty nie słuchał muzyki inaczej niż przez komputer i telefon, a jeśli ktoś kupi płytę, to dlatego, że Justin poprosi. Gdy poprosi o smarowanie się syropem klonowym, fani będą smarować się syropem klonowym.

technics sl-1200_1

Dzisiaj stary dobry LP jest więc wszystkim, ale na pewno nie jest popularnym nośnikiem muzyki. W Niemczech 27 procent młodych ludzi do słuchania muzyki używa swoich smartfonów, a jeśli ktoś ma wątpliwości co do trendu, niech porówna ubiegłoroczny blisko 30-procentowy wzrost sprzedaży winyli w USA z 92-procentowym wzrostem popularności serwisów streamingowych. To jest dziedzina, która rewolucjonizuje dystrybucję muzyki, zmienia nawyki słuchaczy i ustawia kolejność graczy na rynku. Tu się dzieje najwięcej, tu się inwestuje nieprawdopodobne pieniądze, tu testuje się rozwiązania, które radykalnie ułatwiają dostęp do muzyki i wynoszą standardy jakości do niebotycznych wyżyn, które za chwilę staną się rynkową normą.

Podczas CES 2016 ogłoszono, że wynaleziona przez Meridiana technologia MQA, pozwalająca na przesył 24-bitowej muzyki w strumieniu niewiele większych niż w przypadku MP3 czy FLAC, zyskała nowych potężnych sojuszników – Onkyo, Pioneer, TIDAL czy 7 Digital chcą skorzystać z nowych rozwiązań i dać masowemu odbiorcy szansę na słuchanie muzyki w bezprecedensowej jakości. Więcej – podczas CES odbyła się demonstracja MQA przy użyciu smartfonu HTC A9. A przecież CES był także imponującym pokazem wirtualizacji rozrywki oraz festiwalem rozwiązań bezprzewodowych (Bluetooth aptX HD) i z zakresu Internetu rzeczy, które już w tej chwili zaczynają wyraźnie kształtować rynek domowej elektroniki i systemów reprodukcji dźwięku.

htc one a9

Gwałtowny rozwój urządzeń mobilnych powoduje, że niebawem praktycznie wszyscy będą korzystać z dźwięku 24-bitowego w swoich smartfonach. Hajend de facto w tej chwili jest do kupienia w każdym sieciowym salonie rtv – wystarczy wysokorozdzielczy odtwarzacz przenośny i dobre słuchawki douszne. Wbrew temu, co uważają niektórzy producenci specjalistycznego audiofilskiego sprzętu, dobre brzmienie nie musi kosztować kilkaset tysięcy złotych. Można zacząć z powodzeniem i satysfakcją od 2000-3000 złotych.

Z jednej strony mamy więc egalitaryzację hi-endu, zwłaszcza w obszarze technologii mobilnych i bezprzewodowych, z drugiej ekstremizację wielu, przede wszystkim niszowych wytwórców, którzy przesuwając ceny w stronę 100 tysięcy dolarów za sztukę próbują zdeprecjonować realną wartość masowych propozycji kwestionujących w istocie sens ultra-kosztownych systemów odsłuchowych. Jeżeli ktoś ma wątpliwości w kwestii umasowienia hi-endu, i to w sensie realnej wartości, a nie ekscesów kilku chciwych producentów, powinien szukać analogii w branży fonograficznej. Jeszcze niedawno 10 nowych płyt miesięcznie było istnym luksusem. Dziś za 40 złotych miesięcznie można mieć w TIDAL-u czy w Deezerze wszystko. Wszystko! Podobny los czeka audiofilski hi-end. Bo przecież dopiero tli się technologia addytywna, czyli druku 3D, która każdemu pozwoli zbudować sobie takie klocki, jakie będzie chciał!

technics sl-1200_1

A jednak w przekazach z CES dominuje… winyl! Mimo wspaniałych perspektyw wyznaczanych przedstawionymi pokrótce trendami, w ludziach pokutują atawizmy, które zaprzeczają logice, postępowi i twardym faktom. Fascynacja winylem w naszej opinii jest jednym z takich atawizmów. Prawdopodobnie ma to coś wspólnego z odwieczną skłonnością do siadania przy ognisku, które hipnotyzuje wszystkich i wszędzie. Kręcąca się płyta widocznie tworzy niezbadaną jeszcze, a podobną jak buzujący ogień naturalną więź, która jest starsza od wszystkich wynalazków homo sapiens. Być może fale akustyczne zapisane w czarnej płycie w jakiś sposób oczyszczają sferę wokół i pozwalają lepiej czuć puls świata, który powstaje wskutek rezonansu Schumana zgodnego z falami alfa produkowanymi przez ludzki mózg, dobroczynnie wpływającymi na samopoczucie. Tylko to by tłumaczyło, dlaczego w relacjach w CES zamiast powszechnego zachwytu nad najnowocześniejszymi technologia jest wyjątkowa ekscytacja informacją o wznowieniu produkcji przez Technicsa legendarnego gramofonu SL-1200 (jego cena to… 4 tys. dolarów!) i wypuszczeniu przez Sony gramofonu DSD, umożliwiającego konwersję winyli do plików HR.

Chyba po prostu wszyscy wolą siedzieć przed dymiącym kominkiem niż supernowoczesną fajerką zasilaną biogazem.

Kategorie: NOWOŚCI, VINYL

Skomentuj