KRYSTIAN ZIMERMAN: SCHUBERT D959 & D960

KRYSTIAN ZIMERMAN: SCHUBERT D959 & D960

Rating

5 out of 5
Wartość artystyczna
5 out of 5
Brzmienie

Total

5
5 out of 5
Album, który zapiera dech w piersiach.

Dwie ostatnie sonaty fortepianowe D959 i D960 Franciszek Schubert stworzył we wrześniu 1828 roku. Zaledwie trzy miesiące przed swoim końcem. Miał 31 lat. Ponury Żniwiarz stał nad nim, jednak nie zdołał zgnębić pogodnej natury autora kwartetu „Śmierć i dziewczyna”. Kompozytor napisał dwa dzieła, których nowatorstwo zaskakuje do dzisiaj. Przede wszystkim jednak są one hipnotyzująco piękne. Natchnione. Liryczne. Przejmujące. Miejscami radosne. Jakby wszystko miało pójść w zapomnienie. To muzyka, którą można przekupić samego szatana. Gdybyż jeszcze tylko chciał się targować… Franz ma nadzieję, Franz próbuje, Franz stawia warunki, ale to na nic. Patrzy na drugi brzeg, lecz strachu nie czuje. Widzi piękno, które w przejmującej zadumie oddaje w Andantino przedostatniej sonaty. Jeżeli coś takiego jest na ostatniej drodze, nie ma się czego bać…

Niełatwo mierzyć się z muzyką, która zbliża do spraw, których ledwo można się domyślić. „Czułem przed tymi sonatami wielki respekt, podobnie jak przed sonatami Beethovena. Ale w przypadku Schuberta dochodziło jeszcze uczucie nieprawdopodobnej tremy. Przy okazji sześćdziesiątych urodzin uświadomiłem sobie, że nadszedł czas, aby znaleźć w sobie wystarczająco dużo odwagi i wreszcie nagrać te dzieła. Nie chciałem, patrzeć na te sonaty głównie przez pryzmat historii o muzyce napisanej przez człowieka, któremu zaglądało w oczy widmo nieuchronnej śmierci. Tak, Schubert był chory, ale podczas pisania tych, jak się okazało, ostatnich sonat, był w niezłej formie i wciąż towarzyszyło mu cudowne poczucie humoru. Jestem pewien, że z nadzieją patrzył w przyszłość. Sonata A-dur brzmi przecież tak bardzo nowocześnie. To dzieło jest świadectwem jego ówczesnego stanu ducha, podobnie jak Sonata B-dur.” – mówi Krystian Zimerman o swoim pierwszym solowym nagraniu od 25 lat.

Jak informuje wydawca, „Krystian Zimerman nagrał obie sonaty w japońskim Kashiwazaki City Performing Arts Centre. W 2007 roku wystąpił tam charytatywnie, a jego recital przyczynił się do zebrania funduszy na pomoc poszkodowanym podczas silnego trzęsienia ziemi. W dowód wdzięczności, burmistrz Kashiwazaki zapowiedział, że w przypadku nagrań, pianista będzie mógł skorzystać z tamtejszej sali koncertowej. Sesje nagraniowe odbyły się w styczniu 2016 roku. Krystian Zimerman zagrał na klawiaturze, którą sam skonstruował specjalnie na tę okazję. Została ona wbudowana w znajdujący się w Kashiwazaki fortepian firmy Steinway. Klawiatura ta pomogła pianiście zagłębić się w całą gamę artykulacyjnych niuansów, a wielkości jego interpretacji dopełniło głębokie, niemal orkiestrowe, a zarazem ciepłe i śpiewne brzmienie fortepianu.”

Trudno odnaleźć wśród wydawnictw ostatnich lat płytę, która miałaby podobną siłę oddziaływania. Koncentracja emocji niemal zagęszcza czas, a sama muzyka unosi się ponad zwykłą fizykę odczuć i ciążenie gatunków. Gdyby rzeczywistość potraktować jako przestrzeń, gdzie materializują się intencje, musielibyśmy chyba powiedzieć, że tym w przypadku mamy do czynienia nie tyle z interpretacją, ile inkarnacją. Zimerman znalazł klucz do świata, w którym piękno, dobro i prawda mają wymiary realnych przeżyć. Płyta, którą chcielibyśmy mieć pod ręką, gdyby wszystko zaczęło się kończyć…

Skomentuj