NETGEAR READY NAS 102: RECENZJA

NETGEAR READY NAS 102: RECENZJA
Prywatna audiofilska chmura? Bezprzewodowa transmisja FLAC 24/192? Zapisywanie muzyki na dysk w trybie wireless? Proszę bardzo! Potrzebny jest tylko odpowiedni serwer

Jeszcze niedawno audiofile z kolekcjami liczącymi kilkaset płyt byli poważani na równi z właścicielami Ferrari. Dzisiaj posiadacze Ferrari nadal są bogami, za to kustosze fonotek nawet z kilkoma tysiącami pozycji nie robią już na nikim wrażenia. Podczas jednej wizyty w serwisie Qobuz lub HDtracks, gdzie specjalnością są albumy w cyfrowych gęstych formatach, można jednorazowo w krótkim czasie wzbogacić płytotekę o dziesiątki i setki nowych albumów. Problemem przestaje być cena, nie jest nim też dostęp ani wybór czy też jakość. Problemem zaczyna być przechowywanie i zarządzanie zbiorami muzycznymi liczącymi 10, 15 czy 20 tysięcy tytułów. Wśród audiofilów o rozbudzonych potrzebach wartości takie nie są już rzadkością. Coraz więcej z nich decyduje się też na digitalizację swoich zbiorów. I nie chodzi o modę, która preferuje ciężkie winyle, tylko o zwykłą wygodę. Prosty przykład – po przekroczeniu granicy kilku tysięcy fonogramów, coraz częściej do naszych redakcyjnych zbiorów zaczęły trafiać duplikaty. No bo kto spamięta, co na półkach i dyskach już jest, a czego nie ma…

Świetnym rozwiązaniem w tej sytuacji wydaje się być serwer Netgear Ready NAS 102, który mieliśmy okazję niedawno przetestować. Urządzenie jest nieprawdopodobnie wszechstronne i uniwersalne, więc sprawdzenie wszystkich funkcjonalności zajęłoby nam z pół roku, dlatego skupiliśmy się na rzeczy z naszego punktu widzenia najważniejszej, czyli jego… muzykalności. Od razu powiedzmy, że jego obsługa jest nieskomplikowana jak obsługa fletu prostego. Podkreślamy to na samym początku, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że sprzęt o tak rozbudowanych możliwościach będzie się kojarzył z Wielkim Zderzaczem Hadronów i wiele osób skapituluje wobec jego złożoności już na samym początku. W rzeczywistości jednak – nie ma się czego bać! To przyjazny domowy sprzęt, na którym można trzymać zdjęcia, filmy, e-booki, muzykę, etc.

Serwer ma kompaktowe wymiary i dwie zatoki, które mieszczą dwa dyski o maksymalnej pojemności 8 TB. To wystarczy na jakieś 25 tysięcy płyt w formacie FLAC 16/44 i ok. 10 tys. w plikach WAV 16/44. Na pojedyncze empetrójki nawet nie przeliczamy takiej przestrzeni, bo przecież znajdujemy się tutaj w dobrym towarzystwie. Konfiguracja przebiega gładko, jest intuicyjna i nie przysparza żadnych problemów. Aby ją przeprowadzić, należy podłączyć serwer do prądu i za pomocą przewodu przypiąć do internetu (my wpięliśmy kabel do routera UPC, który jest naszym dostawcą), a następnie odpalić laptop i wpisać do dowolnej przeglądarki, w naszym przypadku Chrome, adres udostępniony przez Netgeara do obsługi swoich serwerów. Ustalamy nazwę instalacji, hasła oraz określamy tryb działania urządzenia – najlepiej od razu ustawić go w funkcji chmury, gdyż to umożliwia dostęp do jego zasobów praktycznie z każdego urządzenia z dowolnym systemem operacyjnym, w tym także z iOS (obsługa iTunes jest wbudowana w system tego modelu) – i gotowe! Wyjeżdżając na wakacje do letniej rezydencji w Meksyku nie trzeba już przodem puszczać kontenera z ulubionymi płytami – wystarczy laptop i szyfr, który wbija się po wpisaniu adresu portalu Netgeara przeznaczonego do zarządzania prywatnymi chmurami, by mieć dostęp do całej swojej zapisanej fonoteki. Piękne? Piękne!

Warto podkreślić, że podczas konfiguracji komunikacja między serwerem a komputerem odbywa się bezprzewodowo. Przez cały czas testów NAS 102 (na stałe podłączonym kablem do routera) manipulowaliśmy nim przy pomocy naszego peceta w trybie radiowym. Co więcej – w ten sposób również odtwarzaliśmy muzykę. Ponieważ jesteśmy śmiertelnie uczuleni na wszelkiego rodzaju rozwiązania i gadżety Apple, które uznajemy za chorobliwy przejaw autyzmu, nasz system computer audio działa w środowisku Windows. Jako odtwarzacz służy w naszej redakcji Foobar, który daje nam – w przeciwieństwie do iTunes – pełną wolność i swobodę grania chyba wszystkiego, co ludzkość do tej pory wymyśliła, łącznie z plikami DSD.

Do tej pory źródłem muzyki w tym systemie było dla nas archiwum na zewnętrznych dyskach i odtwarzaczach multimedialnych firmy WD. Korzystając z okazji, część zbiorów przenieśliśmy na serwer Netgeara. Zwykłym przeciągnięciem plików do okna przeglądarki. Można to robić również bez używania browsera, trzeba jednak wcześniej z dołączonego dysku zainstalować dwa lub trzy małe programy do sterowania serwerem z poziomu desktopa. I ten właśnie sposób, czyli zarządzanie z poziomu desktopu, wykorzystywaliśmy do grania muzyki w naszym skromnym computer audio, uzupełnionym przez wybitny konwerter USB NuForce UDH100. Przypomnijmy, że między komputerem a serwerem istniała cały czas tylko łączność radiowa.

Ładowanie poszczególnych utworów z NAS 102 do Foobara odbywa się przez zwykłe przeciągnięcie myszą, tworzenie playlist nie nastręcza więc żadnych kłopotów. Pytanie, które teraz się pojawia brzmi – jak bardzo cierpi jakość podczas bezprzewodowego przesyłania muzyki z serwera do komputera. Odpowiedź może niektórych zaskoczyć – naszym zdaniem nie ma żadnej utraty. Jesteśmy nawet gotowi przysięgnąć się, że bezprzewodowe źródło muzyki, jakim był dla nas serwer Netgear, dawało wyraźnie lepsze wrażenia niż muzyka z zewnętrznych dysków WD. Przypuszczalnie degradacja dźwięku w przypadku połączeń USB jest dużo większa niż podczas wymiany bezprzewodowej. Brzmi jak herezja, w dodatku nie potrafimy tego udowodnić, ale takie jest nasze doświadczenie. NAS 102 świetnie i bez żadnych zakłóceń transmitował pliki FLAC i WAV w rozdzielczości do 24/192, dając pełną satysfakcję i pokazując, w którą stronę będzie ewoluował audiofilski świat. W stronę szybkich bezprzewodowych transmisji. Dodajmy jeszcze w tym miejscu, że pobierając cyfrową muzykę w Qobuz czy HDtracks zapisywaliśmy ją bezpośrednio w trybie bezprzewodowym na dysku serwera. To naprawdę wielki komfort napychać muzyką dyski, znajdujące się w innym pomieszczeniu.

Sakramentalne pytanie – czy polecilibyśmy NAS 102 najlepszemu przyjacielowi? Bez wahania. To nowoczesne urządzenie pozwala na wygodne zapisywanie i zarządzanie olbrzymimi zasobami muzycznymi z każdego miejsca i ze wszystkich urządzeń z popularnymi systemami operacyjnymi, jest dziecinnie proste w obsłudze, zapewnia pełne bezpieczeństwo plików, a także gwarantuje zaskakująco wysoki poziom reprodukcji dźwięku w trybie bezprzewodowym, traktowanym ciągle dość podejrzliwie przez audiofilską konserwę. Czy coś byśmy chcieli w nim zmienić? Sugerowaliśmy jego wyciszenie i bezpośrednie terminale dla DAC. Pamiętajmy jednak, że to popularny model, a nie audiofilski chart wyścigowy za kilkanaście tysięcy złotych. NAS 102 kosztuje 700-750 złotych (bez dysków) i jest to absolutnie rewelacyjna cena jak na urządzenie z taką ilością innowacji.

Specyfikacja techniczna – tutaj.


Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj