POLISH CHAMBER WORKS: EMANUEL KANIA, JÓZEF ELSNER

POLISH CHAMBER WORKS: EMANUEL KANIA, JÓZEF ELSNER

Rating

4.5 out of 5
Wartość artystyczna
4 out of 5
Dźwięk

Total

4.3
4.3 out of 5
Co za ulga posłuchać wreszcie czegoś polskiego, co nie jest ciężkie jak katedra i ponure jak wejście do krypty.

Płyta wydana przez niezawodną wytwórnię DUX, która nie ustaje w poszukiwaniu ciekawego repertuaru, zawiera utwory prawdopodobnie nieznane nawet dla wytrawnych melomanów. Pierwszy to kwartet fortepianowy op.15 Józefa Elsnera (1769-1854), kompozytora obecnego na kartach historii polskiej muzyki przede wszystkim jako nauczyciel Fryderyka Chopina. Jak się okazuje, był nie tylko skutecznym mentorem, ale także całkiem sprawnym kompozytorem z dobrym wyczuciem dla wpadających w ucho melodii i lekkich, jasnych, przejrzystych faktur. Jego dzieło w duchu jest iście mozartowskie – pogodne, acz nie pozbawione tonów lekkiej melancholii. Nieco ciemniejszy i zdecydowanie bardziej zróżnicowany w nastrojach wydaje się trio fortepianowe g-moll Emanuela Kani (1827-1887), co chyba zrozumiałe, zważywszy, że reprezentuje on już nurt romantyczny, gdzie porywy, żywioł i pasja łamią klasycystyczne konwencje i wydają na pastwę emocji. Aliści obydwa utwory, choć napisane przez kompozytorów o żwawym temperamencie, ostrym piórze i światowym usposobieniu ogień wywołują umiarkowany, pozostając w kręgu szlachetnym, acz lekko towarzyskim. I w tym ich największa zaleta – obydwie kompozycje są przykładami dobrej gatunkowej roboty, która nie ginie w pretensjonalnych strzelistościach, lecz jest wynikiem poddania najlepszym wymogom sztuki komponowania. Płyta została wydana na okoliczność 800-lecia Opola, z któregoż to ziemi wywodzą się obydwaj kompozytorzy. Z tamtymi też rejonami związani są wykonawcy utworów, wśród których wybija się Rafał A. Łuszczewski, jeden z najbardziej utalentowanych pianistów młodej generacji. Zespół się wyśmienicie zgrał, a przede wszystkim idealnie dostroił do twórczości Elsnera i Kani, która zaprzecza, że polska muzyka jest dobra tylko wtedy, kiedy jest ponura jak listopadowy wisielec.

Skomentuj