TEST: EGG-SHELL 10WSTH

TEST: EGG-SHELL 10WSTH

Rating

5 out of 5
Brzmienie
4 out of 5
Cena/jakość

Total

4.5
4.5 out of 5
Dziesięć watów z lampy. Czy to wystarczy?

Autor: Tomasz Kłys

Miłośnicy dobrych brzmień ciągle mają w pamięci tegoroczny Audio Video Show, podczas którego można było usłyszeć sporo ciekawego sprzętu. Dla nas – chociaż wiemy, że nie tylko – do najciekawszych prezentacji należały prezentacje Polskiego Klastra Audio. W systemie DREAM REFERENCE #001 demonstrowanym w pokoju 518 w hotelu Sobieski, który zaliczyliśmy do tegorocznej Złotej Siódemki, czyli najlepszych instalacji, błyszczał wzmacniacz lampowy EGG-SHELL PRESTIGE 10WSTH firmy Encore Seven. I to właśnie jemu tym razem postanowiliśmy się przyjrzeć bliżej. Naszym recenzentem jest Tomasz Kłys.

 

Introdukcja

Brzmienie tego wzmacniacza nawiązuje do modelu Egg-Shell Prestige 20WK, z którym miałem już przyjemność wcześniej. To konstrukcja wykorzystująca parę lamp KT88 na kanał, działających nie jak zazwyczaj w układzie push-pull, tylko w topologii single-ended. Model 10WSTH gra w oparciu o jedną lampę EL34 na kanał pracującą oczywiście w układzie SE. Właśnie on napędzał kolumny Bodnar Audio Alcedo, będące częścią DREAM REFERENCE #001. To bardzo udane zestawienie. Aby się jednak w pełni przekonać o walorach tego wzmacniacza, przetestowałem go we własnym torze odsłuchowym, w którym źródłem jest ARC CD 7. Rozwiązania SE nie wypadają w nim korzystnie, znacznie lepiej radzą sobie urządzenia o zbalansowanej topologii, grające po XLR-ach.

Do rzeczy. I po kolei o poszczególnych aspektach brzmienia.

Bas

Zejście w najniższe rejestry jest ograniczone. Im głębiej, tym brzmienie staje się bardziej zaokrąglone. Spadek dynamiki jest najwyraźniejszy w muzyce organowej oraz w numerach na kontrabas. Generalnie – dolne oktawy prezentowane są dość równo. Nie ma tu zauważalnego i często praktykowanego podbicia wyższego podzakresu. Pomimo ograniczonej mocy wzmacniacza, bas jest naprawdę szybki. Jest go sporo i jeśli tylko nie odkręcamy gałki wzmocnienia zbyt mocno, proporcje brzmienia poszczególnych rejestrów są bardzo dobre. Przy wysokich poziomach głośności wzmacniacz dostaje zadyszki, której pierwszym objawem jest nadmierna ekspozycja wyższej średnicy, redukująca ilość basu. Ogólnie uważam, że reprodukcja niskiego pasma jest bardziej niż zadowalająca; bas jest znakomicie zestrojony z resztą pasma i nie próbuje być mocniejszy niż w rzeczywistości.

Średnica

Najmocniejszy punkt programu: ciepła, plastyczna i wolna od jakiegokolwiek zamulenia średnica. Wzmacniacz najlepiej czuje się podczas odtwarzania małych składów i utworów aranżowanych na jeden instrument i wokal. Moją uwagę zwróciła znakomita prezentacja muzyki renesansowej oraz barokowej. Instrumenty takie jak skrzypce, wiolonczela, klawesyn miały bardzo szlachetną, pełną rozmaitych odcieni barwę. Określiłbym ten zakres jako świeży, żywy, komunikatywny i raczej jasny.

Wysokie tony

Brzmienie jest ładnie doświetlone, może się podobać bardzo szlachetne i detaliczne brzmienie talerzy. W tej dziedzinie uwidacznia się przewaga rozwiązania single-ended nad lampami typu push-pull. W porównaniu z wielokrotnie droższą, dzieloną amplifikacją ARC, w dźwięku blach jest więcej rozmaitych smaczków.

 

Barwa

Nasycona, ale nie przesadnie gęsta, raczej perlista niż kremowa, z naciskiem na wydarzenia rozgrywające się w wyższym podzakresie średnicy. Uwagę zwraca opisana wcześniej szlachetność wybrzmień instrumentów. Dźwięk przywołuje skojarzenia z urządzeniami marki Jadis, stanowiąc swoistą antytezę brzmienia marek takich jak BAT czy LAMM. W mojej ocenie wzmacniacz lepiej jest podłączać przy użyciu okablowania miedzianego typu Kondo, Stereovox czy XLO.

Dynamika

Pomimo małej mocy wzmacniacza, brzmienie w całym paśmie jest relatywnie szybkie. Żadnych zastrzeżeń nie budzi mikrodynamika; w relacji do ceny wzmacniacza jest wręcz znakomita. Makrodynamika zdefiniowana jest w oczywisty sposób nieprzekraczającą 10 watów mocą wzmacniacza. Odpada raczej głośne łojenie muzyką typu Dream Theater, Iron Maiden czy Metallica. Ale nie dla takich przyjemności skonstruowano ten wzmacniacz.

Przestrzeń

Wydarzenia muzyczne prezentowane są z pewnego oddalenia. Występuje tu typowe dla konstrukcji single-ended ograniczenie różnicowania głębi poszczególnych planów. Nie jest to w mojej ocenie wina Egg-Shella – podłączony przewodami RCA system ARC (CD z pre) zabrzmiał w tym aspekcie na bardzo zbliżonym poziomie.

Podsumowanie

Wzmacniacz Egg-Shell Prestige 10WSTH oferuje brzmienie bardzo zwiewne, nieprzesadnie ocieplone, z górą pasma pełną blasku. Aby pokazać pełnię możliwości, potrzebuje 8-omowych kolumn o skuteczności co najmniej 94-95 dB. Zestawianie go z zestawami bazującymi na prądożernych przetwornikach typu Scan-Speak czy Dynaudio nie ma sensu.

Zalety

Szlachetna barwa średnicy
Delikatne i zarazem nośne, pełne blasku i wybrzmień wysokie tony
Ciepło, plastyczność i naturalność wokali
Świetne oddanie brzmienia instrumentów dawnych
Muzykalność

Wady
Ograniczona dynamika w skali makro
Osłabienie najniższego podzakresu basu
Mała uniwersalność; konieczność przemyślanego doboru zestawów głośnikowych

Cena: 11 500 złotych

Skomentuj