TEST: RME AUDIO ADI-2 PRO

TEST: RME AUDIO ADI-2 PRO

Rating

5 out of 5
Brzmienie
5 out of 5
Cena/jakość

Total

5
5 out of 5
Konwerter o profesjonalnym rodowodzie, który jakością, funkcjonalnością i stosunkiem ceny do jakości jeszcze długo będzie zawstydzał produkty stricte audiofilskie.

Od kilku miesięcy ten model konwertera jest naszym redakcyjnym referencyjnym konwerterem AD/DA oraz wzmacniaczem słuchawkowym. Różni się nieco od seryjnej wersji, gdyż pochodzi z limitowanej edycji wypuszczonej przez niemiecką firmę RME z okazji swojego 20-lecia: ma czarną obudowę, akrylowy przezroczysty daszek i podświetlane wnętrze, dzięki któremu wygląda jak kadr z „Incepcji”. Technicznie jest jednak identyczny z egzemplarzami produkcyjnymi. Maszyna obsługuje pliki do poziomu 32/768 KHZ oraz DSD, posiada tyle nastaw, że do tej pory poznaliśmy być może 1/10 wszystkich: monitoring, equalizację, regulację poziomów wyjściowych, konfigurację zegara, itd., itp. Można się bawić miliardem opcji całymi tygodniami, doceniając pracę niemieckich inżynierów, którzy stworzyli ten sprzęt przede wszystkim z myślą o zastosowaniu studyjnym. Można go zasilać z sieci, ale też z powerbanku czy akumulatora – producent posiada w ofercie nawet specjalne przewody na tę okoliczność. Co jakiś czas firma wypuszcza aktualizację oprogramowania, żeby wyeliminować zidentyfikowane problemy i dodać nowe funkcjonalności. Chociaż sprzęt wydaje się skomplikowany, jego obsługa jest intuicyjna, a pomagają w niej wielofunkcyjne przyciski na płycie czołowej. Wystarczy go wyjąć z opakowania i podłączyć. Od razu uprzedzamy – ADI-2 Pro ma wiele terminali, ale nie posiada klasycznych wyjść RCA – trzeba stosować przejściówki z dużych jacków. Parametry należą do najwyżej wyśrubowanych w tej klasie i chociaż średnio wierzymy w to, że to one decydują o jakości dźwięku, w tym przypadku związek między nimi jest oczywisty i wyraźnie słyszalny. Nie będziemy się rozpływać w zachwycie nad tym urządzeniem, bo musielibyśmy się odwoływać do audiofilskiej poetyki, a to było niestosowne w odniesieniu do osiągnięć RME, która po prostu stosuje najwyższe standardy projektowania i budowy. Za rekomendację niech posłuży informacja, że komponenty tej marki znajdują w studiach takich legend, jak David Kahne czy Kraftwerk, a jej instrumenty służą nie tylko muzykom, ale też naukowcom badającym np. obszary polarne. Przy tym wszystkim cena, która w wersji seryjnej wynosi ok. 1500, a jubileuszowej 2000 euro jest ceną, która jest więcej niż uczciwa, w dodatku podważa ze wszech miar logikę wyceny sprzętu typowo audiofilskiego. Gorąco polecamy ADI-2 Pro jako jego użytkownicy i zwolennicy zdrowego rozsądku w budżetowaniu systemów odsłuchowych. W każdym, nawet najbardziej wyrafinowanym, choćby i najdroższym, RME sprawdzi się jako narzędzie sprawiedliwej oceny. Jeżeli reżyser wymyślił dla ścieżki infradźwiękową osnową, będziecie to czuć w trzewiach, jeżeli nagrał album w stodole, będzie widzieć drzazgi, jeżeli artysta zarejestrował swój koncert pod kopułą schronu atomowego, wyrysujecie jego kształt. Będziecie odróżniać Stradivariusa od Amatiego, Steinwaya od Yamahy, mosiądz od srebra. Ten konwerter to ekwiwalent kolumn za milion dolarów, wzmacniacza okablowanego złotem i platyną oraz specjalnie dmuchanych japońskich lamp 300B. Dystrybutorem sprzętu w Polsce jest firma Audiostacja – pracują tam bardzo mili i uczynni ludzie, a kontakt z nimi jest dodatkową nagrodą za podjęcie decyzji o zakupie RME.

Skomentuj