WIZYTY DOMOWE vol. 57

WIZYTY DOMOWE vol. 57
Czujecie? Wielkie kryształowe żyrandole ruszające się w rytm "Dire Straits", astrachańskie dywany wielkości boiska piłkarskiego nieustraszenie walczące z filtrowaniem grzebieniowym, marmurowe kominki o gabarytach pieców martenowskich śmiało odpierające zmasowane ataki stalowych basów...

Żadna to fantazja, tylko rzeczywistość zamożnych rosyjskich audiofilów, którym pewnie nigdy do głowy nie przyszło, żeby zmajstrować platformę antywibracyjną z deski do krojenia za 9,99 zł. Złota, wysadzana krasnojarskimi diamentami, kuta przez jubilerów z Baku i platerowana tytanem z meteorytu tunguskiego, owszem. Ale nic poniżej.

Właśnie zajrzeliśmy na rosyjską stronę internetu (wjazd przez Ural) i po raz kolejny przekonaliśmy się, że być audiofilem ze Wschodu to wielkie życiowe wyzwanie. Tam nikt nie wierzy, że z bluetoothowego bezprzewodowego głośniczka wielkości puderniczki można uzyskać szczerze brzmiący ryk syberyjskiego tygrysa. I wszyscy wiedzą, że jak już słuchać zwierzęcia, to najlepiej też w pomieszczeniach, w których spokojnie mógłby zapolować, czyli jakieś 50×50 metrów.

Galeria prezentowanych tu materiałów pochodzi głównie z dwóch rosyjskich magazynów: hi-fi.ru oraz Stereo&Video. Wśród zdjęć znajduje się m.in wspaniały system znanego biznesmena Umara Dżabraiłowa. To człowiek urodzony w Groznym i poruszający się w najwyższych kręgach kremlowskiej władzy. Mówi się o nim różne rzeczy, nie zawsze piękne. Na początku tego roku o Umarze, którego wiąże się ze służbami specjalnymi, obszernie pisały rosyjskie media, a powodem było zatrzymanie pięciu mieszkających w jego rezydencji Czeczeńców, będących jego ochroną, podejrzewanych o wymuszenie wartości 2 mln dolarów.

No, proszę państwa, hi-endowy sprzęt audio sam z nieba nie spada…




















Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj