ZIGGY INCEPTION X5 RhAu

ZIGGY INCEPTION X5 RhAu

Rating

5 out of 5
Brzmienie
5 out of 5
Cena/jakość

Total

5
5 out of 5
Kabel zasilający, który mówi jak jest.

Dwa największe komunały w audiofilskim świecie? Liczy się tylko prawda. W muzyce najważniejsze są emocje.

To są truizmy gorsze niż Czernobyl. Rosną na nich obrzydliwe grzyby bezmyślności. Z których wychodzą setki i tysiące zombie, tępo powtarzających „prawda” i „emocje”. Tak jakby jedno z drugim miało coś wspólnego. Ale czy można żądać przenikliwości od ludzi, którzy sądzą, że miłości do przyrody nie można pogodzić ze strzelaniem do kuropatw? W takiej poznawczej ciasnocie do tej pory pozostawalibyśmy w epoce handlu wymiennego, Ziemia nadal byłaby płaska, zamiast pizzy wcinalibyśmy podpłomyki, a Jagienka chodziłaby w pole w barchanach, a nie w seksownych zestawach Victoria’s Secret. Szukanie prawdy i emocji, czyli dwóch całkowicie sprzecznych ze sobą wartości, doprowadziło do tego, że miliony ludzi na świecie wierzą obecnie w to, że winyl jest najlepszym nośnikiem muzyki ze wszystkich. I wysysają krew ze wszystkich, którzy żegnają się czymś innym niż czarnym krążkiem.

Oto, do czego doprowadziła maniakalna obsesja powtarzania pustych frazesów. To nas cofnęło w audiofilskim rozwoju o jakieś 200 lat. Zamiast latać na Księżyc, latamy za krzaki. Dziękujemy za taką logikę rozwoju. To ona doprowadziła do tego, że sonaty Beethovena gra się na głuchych fortepianinkach z epoki, a Koncerty Brandenburskie wykonują orkiestry korzystające z replik i brzmiące jak przez supermarketowe głośniki. Ortodoksja jest gorsza niż abstynencja, a gonienie za wiernością, kiedy jest ledwie marnym śladem zapisanym w kilku rowkach na winylu albo kilku dziurkach na CD jest czynnością równie sensowną, co rekonstrukcja bitwy pod Warszawą z udziałem 10 koni i 100 piechurów. Przykładanie do tego naukowych teoryjek i srożenie czoła jest doprawdy nietaktem. Nie możemy się umówić po prostu, że to dobra zabawa? Być może to nawet lepsza droga do poznania prawdy i doświadczenia emocji. Czego dowodem nasze głębokie przeświadczenie, że hollywoodzkie filmy, choćby i z ostatniej półki, mają dźwięk najczęściej dużo lepszy niż serie renomowanych wytwórni fonograficznych z klasyką gatunku.

Dlaczego o tym piszemy? Ano, żeby powiedzieć, że źródeł satysfakcji nie należy szukać w audiofilskim mainstreamie, gdzie pokutuje fałsz, obłuda, cynizm, wyświechtane prawdy i prorocy klepiący swoje mantry. Dwa źródła naszej radości, które cudem chyba utrzymały w nas ogień audiofilskiej pasji tkwią obecnie w dwóch nurtach. Jeden – to nurt profesjonalnego sprzętu audio. Drugi – DIY. Jedno z drugim przynosi zdumiewające efekty. Z pozoru może się wydawać, że trudno o bardziej skandaliczny mezalians, jednak takie związki mają sens, choćby dlatego, że są czasami nieprzewidywalne. Poza tym – za producentami profesjonalnego sprzętu, który nie wiedzieć czemu trochę brzydzi audiofilów, stoi chłodny pragmatyzm i rozwiązania. Tu się płaci za konkret, nie za piękne słówka. W ruchu DIY natomiast jest coś, czego nie ma zazwyczaj w firmach audiofilskich par excellence – prawdziwy żar, głębokie zaangażowanie, rozległe doświadczenie, dystans i poczucie humoru.

Przewód Ziggy Inception X5 RhAu został wymyślony i wyprodukowany przez Zygmunta Jerzyńskiego. Dysponuje on wiedzą wystarczającą, żeby nie tylko budować audiofilskie kable, ale też konstruować lądowniki marsjańskie. Na razie zajmuje się tym pierwszym i robi to z nadzwyczajnym polotem. Czy polot to właściwe słowo w odniesieniu do tej dziedziny? Jak najbardziej – wystarczy przecież postawić obok siebie Wartburga 311 i Aston Martina DB5. Konstrukcje Zygmunta Jerzyńskiego posiadają więc znamiona własnego stylu oraz wysokiej kultury technicznej, która ma zdecydowanie wpływ na to, jak jego produkty się sprawują w zaawansowanych systemach odsłuchowych. W systemach prostszych, czysto użytkowych, generujących jedynie dźwiękowe tło, nie ma sensu ich stosować, gdyż finezyjność Inception można docenić dopiero na poziomie, kiedy o satysfakcji odsłuchowej nie decyduje ogólne brzmienie, tylko niuanse. A tych nie brakuje, kiedy prądu dostarcza X5. Przewody Ziggy charakteryzują się tym, że nadają muzyce rozpędu i blasku. Przekaz zaczyna się skrzyć, mienić wszystkimi barwami, rozwarstwiać w szczegółach interpretacyjnych i blikować w delikatnych szlifach realizatorskich.

 

Przede wszystkim jednak – jest to przekaz szybki, nie hamowany żadnymi fizycznymi ograniczeniami. Kiedy szlifierka kątowa w nagraniach z nurtu field recording zaczyna wyć, iskry lecą na ciebie natychmiast, a nie po chwili. Kiedy w nagraniach hip-hopowych chłopcy zaczynają się bawić twardymi basowymi narzędziami, od razu puczujesz trafienie w splot słoneczny. A serie z uzi, jakżeż miły akcent na wielu rapowych płytach, niosą się tak, że wcale się nie zdziwimy, kiedy któregoś dnia zapuka do redakcji policja, żeby zrobić przeszukanie. Jednym zdaniem – transjenty mają rzeczywiste odwzorowanie, a barwy nie są niczym zmącone. Słuchanie barokowych oper na instrumentach z epoki nie męczy, gdyż dzięki prawidłowemu odwzorowaniu widma brzmią one po ludzku. Przy „Pygmalionie” Rameau pod Christophem Roussetem wytrwaliśmy więc do końca i z najwyższą przyjemnością, która w wielu innych historiach z tego okresu jest przyjemnością cierpką. Inception otóż zdejmuje tę cierpkość i odkrywa świat autentycznych wykonań w obfitości soczystej zamaszystości i sprężystości.

Wykorzystaliśmy je również podczas odsłuchu najnowszej płyty Krystiana Zimermana z ostatnimi sonatami Franciszka Schuberta. Została nagrana w City Performing Art Centre w japońskim Kashiwazaki i jest pierwszym solowym albumem polskiego artysty od 25 lat. Na potrzeby tego nagrania przerobił on klawiaturę Steinwaya, aby brzmiała lżej i delikatniej, w pełnej zgodzie z wizją interpretacyjną przedśmiertnych utworów Schuberta. Efekt jest znakomity – Steinway ciągle jest potężnym instrumentem, ma jednak w tej wersji predylekcje do wysublimowanej eteryczności i misternej wnikliwości, niezbędne, żeby wyrazić inteligencję Zimermana w cieniowaniu pełnej żalu, acz pogodnej rezygnacji, stanowiącej o charakterze tych kompozycji. Inception pozwala wybrzmieć tym wszystkich niuansom bez żadnych przeszkód, bezpośrednio i pełnej perspektywie. Polski pianista stworzył interpretację ponadczasową, to chyba jego najbardziej poruszające dzieło. Jakkolwiek to dziwacznie brzmi, Inception może być częścią tego przejmującego spektaklu.

Dlaczego? Dlatego, że są to przewody, które niczego nie narzucają. Przez pewien czas próbowaliśmy określić ich charakter. A więc – nie mają charakteru. Są transparentne i pozwalają dotrzeć do najczystszych źródeł muzyki bez żadnej ingerencji. To nie są kable, którymi można coś dostroić, wyregulować, zmienić. Jeżeli system odsłuchowy jest zbudowany poprawnie, będzie brzmiał poprawnie, bo Inception niczego od siebie nie doda. Jeżeli system jest wybitny, będzie brzmiał wybitnie. Inception tylko to podkreśli, eksponując swoją neutralność. W naszej redakcyjnej instalacji sprawdził się znakomicie, choć szczerze musimy przyznać, że do kształtowania efektów przestrzennych, z rozmieszczaniem źródeł pozornych, wolimy chyba droższy model Ziggy Quantum Zeno. Wyobrażamy sobie, że taki kabel mógłby znaleźć zastosowanie w profesjonalnych studiach, gdzie potrzebny jest niezawodny, a przy tym pozbawiony własnych cech przewód zasilający.

Jak pisze Zygmunt Jerzyński, Inception X5 RhAu to kabel, którego geneza wywodzi się z zapotrzebowania zgłoszonego przez kilku kolegów audiofilów odnośnie przewodu, który będzie dedykowany tylko i wyłącznie do źródeł. A źródła wymagają nieco innej konstrukcji kabla. Inception X5 RhAu bazuje na przewodach 6mm2 wykonanych z nieco czystszego materiału, z czystszej miedzi. Pierwotnie wykonywany w wersji X3 – czyli jako przeplot trzech żył, które dla źródeł z ich niskim zapotrzebowaniem na energię był bardzo trafioną konstrukcją, w zupełności wystarczającą. Jednakże po jakimś czasie ciśnienie oddolne ze strony wybranych użytkowników sprawiło, że został wykonany następny krok. I tak powstał kabel w wersji z przeplotem pięciu żył (X5). Podwójny przekrój dla linii L i linii N (po 2x6mm2) sprawia, że ten kabel nabrał nieco bardziej uniwersalnego charakteru, jest przydatny zarówno w kontekście źródeł, jak i jednostek mocy. Model testowy jest w wersji hybrydowej, czyli pozłacany od strony IEC oraz rodowany po stronie Schuko.

Inception kosztuje ok. 2500 złotych. Konektory pochodzą od Furutecha. Kabel, mimo wężowiska żył, jest elastyczny i nie przysparza żadnych kłopotów w użytkowaniu z uwagi na swoją wielkość, wagę czy sztywność.

Skomentuj