TOP 10: AUDIOFILSKIE ODPAŁY

TOP 10: AUDIOFILSKIE ODPAŁY
Przedstawiamy dziesięć najbardziej zdumiewających audiofilskich wynalazków, których działanie można wytłumaczyć chyba tylko na gruncie wiary w cuda

Wydawać mogłoby się, że audio jest dziedziną racjonalną, poddaną twardym zasadom matematyki, fizyki i chemii, jednak choćby ze względu na to, że odbiór i interpretacja dźwięków jest procesem w znacznej mierze osobniczym, zawsze będziemy mieli do czynienia z marginesem zjawisk nie podlegającym ścisłym definicjom. I właśnie w tym błotku niedopowiedzeń, nieokreśloności, niejasności i subiektywnych preferencji poruszają się kłusownicy, którzy zastawiają wnyki na nieprzytomnie zdesperowanych audiofilów, którzy sprzedadzą własne nerki, żeby tylko obstawić jeszcze jeden gadżet o mętnej legendzie i niewiadomym pochodzeniu. Poniżej 10 rzeczy, które noszą wszelkie znamiona audiofilskich amuletów. Jeśli się pomyliliśmy w ich wyborze, to tylko z powodu wrodzonego matołectwa.


Akiko Audio GEM 1. Holenderskie filtry do kabli głośnikowych, eliminujące wszelkie elektrośmieci. Tajemnicą ich działania jest mieszanka 7 minerałów i kamieni szlachetnych, a inspirację do stworzenia tego wynalazku dała konstatacją, iż medycyna naturalna już od dawna korzysta z dobrodziejstw różnego rodzaju skamielin. Ceny – od 90 euro.


Ballerina Sweetspot. Dzieło szwedzkiej firmy Klutz to specjalny fotel odsłuchowy, który można doregulować tak, by audiofil zajął optymalną pozycję podczas uprawiania swojego hobby. Fotel został wyceniony na 9 tys. euro, jednak mimo to nadal nie rozumiemy na czym polega jego przewaga nad innymi meblami tego rodzaju, które są i ładniejsze, i wygodniejsze.


Musicmask. Specjalne czarne gogle, które wkłada się po to, żeby słuchać po ciemku. Bo podobno po ciemku jest lepiej. Aby się przekonać o tym, trzeba wydać 44,95 $. Dodajmy jeszcze, że Miles Davis i Herbert von Karajan prawdopodobnie byli idiotami, skoro zawsze grali w lepiej lub gorzej, ale zawsze oświetlonych salach.

Optimizer Zero Ω i 75 Ω. Zatyczki do terminali RCA, dzięki którym redukuje się szkodliwą energię wydobywającą się ze sprzętu w postaci wysokich częstotliwości oraz niepożądane odbicia w tym paśmie. A co z rozbłyskami na Słońcu? Cena za parę Zero 75 wynosi 159 euro, zaś za parę Zero – 130.


Kontakt Furutech. Antymagnetyczny, rodowany, miedziany i wykończony włóknem węglowym. Cena – wynosząca ok. 600 złotych – skutecznie odciąga od myślenia, co z kilogramami podłych przewodów, którymi elektrownia doprowadza prąd do audiofilskiej świątynki.


TwisterStop 2D. Piramidki skuteczne horyzontalnie i wertykalnie w oczyszczaniu pomieszczeń z zanieczyszczeń elektromagnetycznych. Mają wymiary 30x30x30 cm, a zestaw 6 sztuk kosztuje 480 euro. Producent twierdzi, że tworzą o wiele milszą i zdrowszą atmosferę podczas słuchania muzyki, pomijając fakt, że wyraźnie poprawiają reprodukcję dźwięku.

Mini Tuning Chips. Plastry na różnego rodzaju sprzęt i powierzchnie, oczyszczające klimat z elektrosmogu. Jak powszechnie wiadomo, jest on zmorą każdego audiofila, ale dzięki tym drobiazgom to już miniony koszmar. Pakiet 113 sztuk chipsów kosztuje 250 euro.


Cardas Clarifier. Nie przypuszczaliśmy, że sprawy posuną się tak daleko, a jednak! Oto kosztująca 99 centów aplikacja demagnetyzująca na iPoda, iPada, iPhone’a i iToucha. Znakomity przykład audiofilskiego szamanizmu ze wszelkimi znamionami szacunku dla wiedzy, postępu, piękna, prawdy i sprawiedliwości.

Nordost Harmonizer Qv2. Filtr sieciowy, który kosztuje 350 dolarów i poprawia wszelkie aspekty brzmienia i obrazu. Aż strach pomyśleć, co będzie się działo z prądem, kiedy do jego porządkowania ten gadżet zostanie wykorzystany razem z gniazdkiem Furutecha.


Furutech DF2. Kobiety (i niektórzy mężczyźni) mają prostownice do włosów, a audiofile – prostownice do winyli. Normalny człowiek, gdy trafi mu się zwichrowany longplay – idzie do sklepu i wymienia go na prosty. Ale kto powiedział, że audiofil to normalny człowiek. Kto by zresztą w to uwierzył? 

Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj