Portal nie ma pieniędzy i musi korzystać obecnie z prawa do ochrony przed wierzycielami. Czas pokaże, czy Francuzom uda się uzyskać kolejną transzę finansowania i uratować swój biznes.
Opiera się on na dwóch filarach. Pierwszy to serwis odsłuchowy w jakości 16/44, drugi – sklep z plikami cyfrowymi w jakości powyżej płyty CD. Niestety, ani jeden, ani drugi nie przynosi dochodów, które mogłyby pokryć inwestycje istniejące od 2008 roku portalu dostępnego m.in. w Niemczech, Francji, Anglii, Szwajcarii i Benelusie.
Streaming wprawdzie zdobywa szturmem rynek muzyczny, ale żadnemu operatorowi nie przynosi jeszcze zysków, a Qobuz – który w samej Francji ma zaledwie 25 tys. abonentów – nie jest tu żadnym wyjątkiem. Download z kolei staje się coraz mniej popularny, a spadki sięgają nawet 30 procent rocznie. Tym bardziej download plików wysokiej rozdzielczości, którymi są zainteresowani tylko nieliczni użytkownicy.
Trzeba wierzyć, że Qobuz – który jest zdecydowanym krokiem naprzód w kwestii standardów – wytrzyma trudną próbę rynkową i znajdzie wystarczająco dużą liczbę odbiorców zainteresowanych wysoką jakością muzyki, na razie jednak trzeba przyjąć do wiadomości, że masowy użytkownik ma w nosie, że za kilka złotych łatwo może mieć wszystko i na poziomie o wiele lepszym niż MP3. Ponad 30 procent słuchaczy – jak pokazują najnowsze badania – nie ma zamiaru w ogóle wydawać jakichkolwiek pieniędzy na nagrania, bo wszystko znajduje w YouTube.
Komunikat Qobuza o wejściu w tryb ochrony przed wierzycielami – tutaj.