Najbardziej boją się w Niemczech. Atmosfera jak w 1945 roku przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Berlina. Dezorientacja. Niepokój. Lęk. Płacz. Niepewność. Pytania. Co dalej? Jak to będzie? Czy wszystko się ułoży?
Przyczyna paniki jest poważna. Szwedzki koncern meblowy IKEA właśnie ogłosił, że zaprzestaje produkcji regałów i półek z serii Expedit. Przez całe lata to był właściwie jedyny sensowny, logiczny, efektywny, estetyczny i tani system wykorzystywany przez kolekcjonerów winyli do gromadzenia i przechowywania swoich płyt. Meble można było dopasowywać do rozmiarów pomieszczeń, zestawiać, dostawiać, rozbudowywać, redukować, przesuwać i łączyć w miarę jak archiwum rosło i olbrzymiało. Albo przeciwnie. Półki miały odpowiednią wysokość i głębokość, aby stawiać na nich winyle. Setki. Tysiące. Dziesiątki tysięcy. Były idealne.
Na całym świecie system Expedit cieszy się statusem obiektu kultowego. Nie tylko wśród analogowców. Nawet fachowcy od dizajnu stawiają go w jednym rzędzie z fotelami Harry’ego Bertoi czy Eamsów. I nagle strzał w plecy. IKEA oświadcza, że w kwietniu w Niemczech już nie będzie Expedita. Potem zniknie z salonów w innych krajach. Łzy, rozpacz, żal i podejrzenia, że to zwykły sabotaż.
Szwedzi jednak uspokajają, że Expedit ma już swojego następcę. Nazywa się Kallax. IKEA obiecuje, że będzie miał takie same wymiary jak poprzednik, będzie też bardziej stabilny, dostępny w większej liczbie kolorów i pozbawiony kantów. Żeby spadająca półka z winylami nie przecięła na pół maluszka baraszkującego w płytach tatusia. Ceny nawet korzystniejsze. Najważniejsze jednak, iż nowe regały bez problemu pomieszczą też winyle.
Zapewnienia Skandynawów jednak nie gaszą nastrojów rewolty. Najgłośniej burzą się nad Renem. „Zabiliście legendę!” – krzyczą.”Kein Expedit – kein IKEA” – ostrzegają złowrogo. Na Facebooku profil „Rettet das Ikea Expedit Regal” ma już ponad 10 tys. fanów. Z godziny na godzinę szeregi tej armii rosną. Na pierwszej linii frontu – Niemcy.
Expedit
Kallax – następca Expedita