Jeden z najbardziej wyszukanych audiofilskich projektów ostatnich lat
Londyńska manufaktura The Electric Recording Company istnieje dopiero od grudnia 2012 roku, ale już jest o niej głośno w światku wyrafinowanych audiofilów. Została założona przez Pete’a Hutchisona Ballarda, współwłaściciela niezależnej wytwórni Peacefrog, specjalizującej się m.in. w ambitnej muzyce elektronicznej i eksperymentalnej, a jej celem jest wydawanie kolekcjonerskich, ściśle limitowanych edycji winyli według najlepszych wzorców sztuki fonograficznej.
Materiał na winyle pochodzi z taśm-matek, należących do EMI, jest edytowany na wintydżowym lampowym sprzęcie z epoki i tłoczony po wielu wstępnych próbach prowadzonych w całej Europie w prasach spełniających najwyższe parametry dokładności i wierności kopiowania. Pete Hutchison zakupił licencję na ponad 80 tytułach z katalogów Columbii i EMI, powstałych w latach 1950-1970 i wszystkie zamierza wydawać z zachowaniem najwyższych audiofilskich szykan, posługując się przy tym nie tylko najdoskonalszym sprzętem ze złotej epoki winyli, ale także instrukcjami i… ludźmi, którzy mają stosowne doświadczenie. I nie chodzi tylko o inżynierów, realizatorów i techników, ale także drukarzy i papierników, zdolnych do produkowania opakowań będących w istocie dziełami sztukami.
W tej chwili w katalogu ERC znajdują się cztery pozycje, które wyjdą w nakładzie nie przekraczającym 300 egzemplarzy. Są to sonaty i partity Jana Sebastiana Bacha wydane w trzech albumach po 900 funtów każdy, nagrane w 1954 roku przez Johannę Martzy, a także komplet symfonii paryskich Mozarta, składający się z z 7 LP, za które trzeba zapłacić 2495 funtów. Wykonawcą jest orkiestra pod dyrekcją Fernanda Oubradousa, a rejestracja została dokonana w roku 1956 roku. Wszystkie pozycje są nagraniami monauralnymi. Drogo? Oryginalny boks z dziełami Mozarta, wydany przez francuską Pathe, kosztuje na kolekcjonerskim rynku… 10 tys. funtów.
Strona The Electric Recording Company – tutaj.