Seminarium poświęcone formatowi, który może stać się audiofilskim standardem
Chyba po raz pierwszy od czasu pojawienia się w 1927 roku terminu „hi-fi” światowa scena audiofilska w poszukiwaniu swojego idealnego formatu nie musi być skazana na decyzje tzw. rynku, które zawsze były wypadkową interesów przemysłu elektronicznego, mediów, producentów oraz użytkowników i nigdy nie oferowały wystarczająco satysfakcjonujących rozwiązań. Dematerializacja nośników oraz kanałów dystrybucji, które są coraz efektywniejsze i coraz dostępniejsze, rozerwały na szczęście związek między masowymi normami a oczekiwaniami środowiska audiofilskiego. Dzięki temu może ono sięgać po najlepsze istniejące patenty, na przykład DSD, któremu wróżymy w obecnym sezonie wielką popularność. My jednak jesteśmy daleko od fetyszyzacji tego formatu, bo w tej chwili pełne zaspokojenie uzyskujemy na pułapie 24/88. Cieszy nas jednak lekki ferment wokół DSD, gdyż daje to nadzieję na wybudzenie audiofilskiej branży z niezrozumiałej śpiączki.