W zeszłym roku świat obiegła sensacyjna wiadomość – legendarna hip-hopowa formacja Wu-Tang Clan nagrała nowy, dwupłytowy album pod tytułem „Once Upon a Time in Shaolin”. Fani wpadli w euforię, ale ich radość trwała krótko, gdy zespół oświadczył, że materiał ukaże się tylko w jednym egzemplarzu, który trafi do nabywcy gotowego zapłacić siedmiocyfrową kwotę w dolarach.
W zaoferowanym pakiecie – ręcznie zdobiony przez brytyjsko-marokańskiego artystę Yahya kuferek ze srebra i niklu, 174-stronicowa książeczka oprawiona w skórę oraz wyłączność na 88 lat. Przed upływem tego czasu właściciel nie będzie mógł wykorzystać kupionej muzyki w celach komercyjnych. Uzupełnieniem zestawu jest para kolumn PMC MB2 XBD, kosztujących 55 tysięcy dolarów. Królewski podarunek!
Sprzedażą „Shaolin” zajął się serwis internetowy Paddle 8. Skutecznie. W zeszłym miesiącu poinformował on, że płyta, którą w całości zna tylko lider zespołu RZA oraz producent Cilvaringz została kupiona. Przez kogo? Tego firma nie ujawniła. Czy był to Richard Branson? A może Quentin Tarantino, wielki fan Wu-Tang Clanu? Niestety, żaden z nich.
Dopiero dzisiaj wyszło na jaw, że hip-hopowy skarb trafił za 2 mln dolarów w ręce jednego z najbardziej znienawidzonych biznesmenów w USA i na świecie. Człowieka, który ma opinię cynicznego dupka, bezwzględnego sukinkota i szubrawca bez serca. Ten człowiek to 32-letni Martin Shkreli. Zajmuje się hedgingiem w branży farmaceutycznej. Hedging to działalność biznesowa na granicy przyzwoitości i wysokiego ryzyka. Wielu komentatorów uważa, że fundusze tego typu doprowadziły do kryzysu 2008 roku. Mogą być bardzo zyskowne, ale też rujnują życie.
Shkreli kilka miesięcy temu zrobił coś, za co ludzie będą go nienawidzić gorąco i przez całe lata. Założona przez niego firma Turing Pharmaceuticals kupiła licencję na lek o nazwie Daraprim. Jest znany od 60 lat. Stosuje się go u osób z osłabionym systemem odpornościowym, m.in. w wyniku AIDS oraz u pacjentów po chemioterapii. Młody milioner, pochodzący z emigranckiej rodziny albańsko-chorwackiej, podniósł jego cenę z 13,5 do 750 dolarów. Dokładnie o 5455 procent.
Z dnia na dzień stał się nowym symbolem chciwości. Runęła na niego fala krytyki. Głos zabrała nawet Hilary Clinton, która zauważyła, iż nie po raz pierwszy biznes farmaceutyczny eksploatuje ludzkie cierpienie. Sprawa wylądowała w Senacie. Shkreli oświadczył, że zastanowi się nad obniżką ceny Daraprimu, ale ostatnio stwierdził, że nie widzi powodu. Robi wszystko, by zostać nędznikiem tysiąclecia.
Fani Wu-Tang Clanu na całym świecie ogłosili stan żałoby, kiedy dowiedzieli, że rapowy św. Graal trafił do nikczemnika. Zespół zamierza te pieniądze przeznaczyć na cele charytatywne. Nie chce mieć nic wspólnego z kasą zarobioną na nieszczęściu. Shkreli natomiast niczym się nie przejmuje, gra kozaka i obraża wszystkich dookoła. Ostatnio oświadczył, że najął na firmową gwiazdkę rapera Fetty Wapa. „Ci kolesie za pieniądze zrobią wszystko” – rzucił pogardliwie.
„Shaolin” kupił przez swojego przedstawiciela. Nawet jej nie odsłuchał. W rozmowie z serwisem Bloomberg Business powiedział, że być może puści ją sobie wtedy, kiedy przyjdzie do niego Taylor Swift. Fani Wu-Tang Clanu zastanawiają się w mediach społecznościowych, jak ukarać tego skurczybyka. Większość uważa, iż najlepszym sposobem byłaby publikacja całego albumu. Za darmo i dla wszystkich. Problem polega na tym, że WTC podobno zniszczył wszystkie kopie nagrania. Jedyna znajduje się w domu 32-letniego biznesmena z Brooklynu.
Czy ktoś zadzwoni do niego ze świątecznymi życzeniami?
foto: The Guardian, The Daily Beast