HAJS SIĘ MUSI ZGADZAĆ vol. 1

HAJS SIĘ MUSI ZGADZAĆ vol. 1
Rozpoczynamy cykl publikacji, który śmiało można uznać za pierwszy polski poradnik dla początkujących w biznesie muzycznym. Myślisz o karierze, chcesz nagrać płytę, sprzedać ją, ruszyć w trasę, zdobyć pieniądze, sławę, dziewczyny i darmowe proszki do nosa? Przeczytaj, zastanów się, oceń swoje szanse. Poznaj kulisy branży, do której ludzie ciągną jak mrówki do cukru

Można nie lubić trójskoku, piłkarskich mistrzostw Europy i zimowych igrzysk olimpijskich, które coraz częściej są jedynie tłem dla prezentacji gołych torsów futbolowych snajperów, niemieckich biegaczek i czeskich dziesięcioboistek, trzeba jednak docenić wielkie poświęcenie, niezwykłą ofiarność, tytaniczną pracę i nieludzką perfekcję sportowców startujących w zawodach na najwyższym szczeblu. Zdobycie złotego medalu jest sztuką, wymagającą doskonałości i absolutnej samokontroli. Polska narciarka Justyna Kowalczyk zdobyła na igrzyskach olimpijskich w Soczi złoto w biegu na 15 kilometrów startując ze złamaną nogą. W zjeździe kobiet na najwyższym stopniu stanęły dwie zawodniczki, bo przejechały trasę z czasem identycznym do tysięcznej części sekundy. Zbigniew Sobótka w łyżwiarstwie szybkim na dystansie 1500 metrów pokonał swojego holenderskiego rywala o 0,003 sekundy. Zawodowy sport to mordercza rywalizacja, w której najwyższe stawki zdobywa się strasznym kosztem. Możesz wierzyć lub nie, ale podobnie jest w przemyśle muzycznym i szołbiznesie. Różnica między sportowcami a muzykami jest jednak zasadnicza – ci pierwsi zdają sobie sprawę z herkulesowych wyzwań, które przed nimi stoją. Ci drudzy zazwyczaj… czekają na odkrycie.

Ostatnie dwadzieścia lat to bezprecedensowy rozwój internetu, który bardzo szybko okazał się czymś więcej niż tylko wygodną formą przesyłania sobie świńskich fotek. Stał się potężnym sektorem gospodarki, zmienił sposób funkcjonowania wielu branż oraz wpłynął na styl życia, pracy i zarobkowania miliardów ludzi na świecie. Potęgę nowego medium najszybciej odczuł sektor muzyczny, dla którego sieć stała się początkowo przekleństwem, potem wyzwaniem, a dzisiaj normalnym środowiskiem codziennego funkcjonowania. Sieć oraz związana z nią cyfryzacja zrewolucjonizowały funkcjonowanie przemysłu muzycznego, ale nie poprzez zmianę zrębów jego systemu, tylko poprzez radykalne przekształcenie nawyków jego klientów, czyli – słuchaczy.

Wielu menedżerów i muzyków uważa, że internet i cyfryzacja zniszczyły bezpowrotnie naturalne więzi między nimi a fanami. Ludzie nie płacą za naszą pracę. Ludzie nie chcą nas oglądać. Ludzie nas nie kochają. Ludzie sami sobie grają i śpiewają. Takie i tym podobne opinie do tej pory pokutują w środowisku muzycznym. Są one głęboko nieprawdziwe, destrukcyjne, demotywacyjne i w gruncie rzeczy defetystyczne. Z jednej strony usprawiedliwiają brak aktywności i rozprzężenie, a z drugiej mnożą postawy biernego oczekiwania na to, że „ktoś mnie zauważy i wtedy zrobię karierę”.

Piractwo internetowe jest bardzo złą rzeczą, ale być może najgorszą jest powszechne przekonanie, że skoro każdy teraz może pokazać się w internecie, to każdy może zrobić karierę na miarę globalną. Że skoro każdy może nagrać i wydać płytę, to każdy może ją też sprzedać. Że skoro każdy może zorganizować koncert, to każdy może przyciągnąć tysiące fanów. To błędne przekonanie. Aby w erze internetu osiągnąć sukces na rynku muzycznym, trzeba doskonale posługiwać się nowoczesnymi technikami, sposobami i technologiami. I mieć na względzie, iż tak jak w łyżwiarstwie szybkim decydują tysięczne części sekund, to tutaj rzecz zależy od miliarda niuansów, a liczba powodów, że ci się nie uda zawsze jest większa niż ilość atutów, które trzymasz w ręku. Ucząc się podstaw biznesu muzycznego nie wolno też zapominać, że materią tej dziedziny jest sztuka, a do historii przechodzą tylko najwięksi artyści. Ale powiedzmy sobie uczciwie – nie uprawiając prawdziwej sztuki i nie będąc wielkim artystą, też można w tym fachu wiele zwojować. Czy warto jednak przez całą karierę celować w czwarte miejsce, które prędzej czy później stanie się stałym miejscem w barze „Frustracja”?

Sprawdź swoje aktywa

Decydując się na karierę muzyczną, na samym początku powinieneś uporać się z kilkoma obiegowymi prawdami o tym biznesie. Mówią one, że:
– Największe kariery robią największe beztalencia
– Trzeba być szmatą
– Potrzebne są dojścia w radio i telewizji
– Nikt nie płaci
– W wytwórniach płytowych pracują idioci
– Diler jest ważniejszy od przyjaciół
– Wystarczy znajomość trzech, góra pięciu akordów
– Po każdym koncercie są orgie
– Należy się prezentować w każdej sytuacji jako megaloman, mitoman i impertynent
– Menedżer zawsze kradnie, a pierwszą płytę powinien wydać boss miejscowej mafii

Łatwo byłoby powiedzieć, że wszystkie z nich są kompletną bzdurą, jednak o wiele mądrzej będzie zauważyć, iż rzeczywistość bywa o wiele łaskawsza dla tych, którzy przelatują nad tymi stereotypami niż dla tych, którzy przyjmują je jako zasady swojego funkcjonowania w środowisku muzycznym. Oczywiście, ich znajomość może być pewnym kapitałem, ale nie większym niż wiedza, że podczas gry w hokeja można sobie wybić zęby, wchodząc do pasieki trzeba mieć kurtkę pszczelarską, a barmani czasami złośliwie sikają do szklanek z piwem. O wiele ważniejsza od wiary albo niewiary w komunały na temat szołbiznesu jest umiejętność dialektycznej rozprawy z cudzymi przekonaniami na ten temat.

Prawdę mówiąc, to jeden z podstawowych warunków, żeby dołączyć do grona ludzi żyjących z grania i śpiewania piosenek. Naprawdę trudno wyobrazić sobie, by ta branża dobrze działała, gdyby za młodym Mickiem Jaggerem stale krążył ojciec wypominający mu, iż nie został prawnikiem. Prawdopodobieństwo powodzenia stanie się o wiele wyższe, gdy wejdziesz do branży muzycznej z poparciem najbliższych oraz pełną świadomością, że to miejsce raczej dla osób o kwalifikacjach absolwentów Juilliard School oraz podyplomowych studiów MBA niż przytułek dla maniaków seksualnych oraz kompulsywnych użytkowników wszelkiego rodzaju dopalaczy. Jay-Z został królem Ameryki nie dlatego, że zaimponował 300 milionom swoim rodakom zdolnością do wygrywania w darty po trzech butelkach bourbona, tylko dlatego, że z precyzją godną prezesa wielkiej korporacji, którym w rzeczywistości już jest, potrafił połączyć swój talent muzyczny ze smykałką do robienia interesów.

Pamiętaj, że 90 procent wszystkich ludzi na świecie marzyło, marzy lub będzie marzyć o karierze rockmena, ale tylko 1 procent z tego się utrzyma. Lepiej więc realistycznie ocenić swoje szanse, bo rozczarowanie to jedyna waluta, która jest stale w obiegu w branży muzycznej.

Zanim więc zdecydujesz się rzucić na głębokie wody tej dziedziny, zrób sobie rachunek sumienia i odpowiedz na dziesięć podstawowych pytań, które będą wszak jedynie punktem wyjścia do twojej kariery. Jeśli przynajmniej na połowę z nich odpowiesz „nie”, zastanów się, czy to dobry moment, by akurat teraz wszystko stawiać na jedną szalę.

– Czy potrafisz zaśpiewać z własnym akompaniamentem co najmniej 12 utworów z repertuaru takich wykonawców, jak Ella Fitzgerald, Frank Sinatra, John Lennon, Steve Wonder, Eric Clapton i Amy Winehouse?
– Czy masz poparcie swoich najbliższych dla planów kariery muzycznej?
– Czy potrafisz występować na żywo?
– Czy ty lub twój zespół macie własny materiał wystarczający do nagrania EP-ki?
– Czy twój angielski ma coś wspólnego z angielskim Davida Bowie i Bruno Marsa?
– Czy potrafisz wymienić trzy najpopularniejsze gatunki muzyczne w Stanach Zjednoczonych?
– Czy umiesz reagować spokojnie na sytuacje krytyki, odrzucenia, niesprawiedliwości, złej oceny i porażki?
– Czy masz z czego żyć?
– Czy jesteś w stanie szybko podejmować decyzje?
– Czy możesz żyć bez sukcesu?

Tych kilka prostych pytań pozwoli ci określić, czy dysponujesz wystarczającymi umiejętnościami muzycznymi do rywalizowania z najlepszymi, jak jesteś przygotowany do konfrontacji w zawodowym świecie muzyki, czy masz wystarczająco mocną kondycję psychiczną, by działać w świecie ekstremalnych napięć, konfliktów oraz deficytu empatii, a także czy dysponujesz dość silnym przekonaniem w sens, a przede wszystkim w oryginalność swojej twórczości. Na tej bazie możesz już budować zaczątki strategii swojej kariery.

Kilka lat temu poznaliśmy znaną polską wokalistkę, która snuła plany podboju rynku międzynarodowego, co było o tyle zabawne, że osoba ta:
– nie miała oryginalnego repertuaru
– uprawiała festiwalowy pop, który wartościowy jest tylko dla garstki oglądaczy konkursów Eurowizji
– nie znała angielskiego
– śmiertelnie zrażała do siebie ludzi
– nie potrafiła ani pisać, ani komponować
– była bezradna bez wytwórni.

Mimo że sama zaliczała siebie do postaci wybitnie inteligentnych, trudno powiedzieć, by potrafiła inteligentnie planować swoją karierę. Choć w branży muzycznej rządzi nieprzewidywalność, zmienność gustów oraz szybka zmiana liderów, w dość dużym zakresie można określić warunki, które powinny zostać spełnione, aby zaistnieć na rynku. W zależności od predyspozycji i kwalifikacji już na samym początku powinieneś realistycznie założyć swojej cele. Nie musisz mieć do siebie pretensji, jeśli będą one wypadkową lub efektem pracy wielu osób – twoich krewnych, znajomych czy współpracowników. Dla dzisiejszych gwiazd pracują najwięksi kreatorzy mody, tekściarze, kompozytorzy, filmowcy, specjaliści PR, reklamiarze i dziennikarze. Istotne jest to, byś w początkach swej kariery – nieważne jakim kosztem – dysponował tylko pięcioma rzeczami. Oto one:

– Własny styl
– Oryginalne brzmienie
– Dobrej jakości demo
– Setka fanów na Facebooku
– Przynajmniej 10 filmów na YouTube. Mogą być kręcone z ręki smartfonem.

Nim jednak przejdziesz do realizacji poszczególnych elementów tego planu, musisz wejść na poziom konfiguracyjny, na którym określisz parametry swojej działalności. Na poziomie konfiguracyjnym tworzysz swój profil, który będzie ci towarzyszył w początkach kariery muzycznej tak długo, aż pojawią się nowe opcje i nowe możliwości pozwalające stworzyć całkiem inną osobowość. Niewykluczone jednak, że pojawisz się tutaj tylko raz i do końca życia będziesz szczęśliwy w skórze, którą tutaj sobie wybrałeś. Inni wracają wielokrotnie i z powodzeniem zaczynają wszystko od początku.

Historia muzyki zna wiele takich przypadkach. Za człowieka-kameleona uchodził David Bowie, który kilkadziesiąt lat z powodzeniem uprawiał zawód gwiazdy muzycznej w kolejnych swoich wcieleniach. Taką postacią był też Miles Davis, który w swoim życiorysie miał kilka gwałtownych zwrotów, dających nowy impuls nie tylko jego karierze, ale także całemu gatunkowi, którego jest do tej pory najwybitniejszym przedstawicielem. Są też jednak muzycy, którzy nie muszą szukać dla siebie co kilka lat nowych konwencji. Najlepszym przykładem jest Elton John, który nigdy nie wychylił się poza gatunek melodyjnej pop-piosenki, a jednak ciągle potrafi tworzyć w tym obrębie nową jakość. Inni, niestety, kończą jako własne karykatury, jak choćby John Cocker, który jeździł po świecie z wiązankami swoich starych przebojów, wykonując je w coraz tańszych klubach, coraz bardziej egzotycznych miejscach i coraz dalej od domu. Czy tak sobie wyobrażał swoją karierę? Aby więc nie skończyć jak on, Suzanne Vega czy Piotr Gąsowski, który zdarł głos na jednym przeboju, na poziomie konfiguracyjnym trzeba dokładnie zastanowić się nad pięcioma absolutnie kluczowymi dla kariery kwestiami.

– Co chcesz grać
– Z kim chcesz grać
– Dla kogo chcesz grać
– Gdzie chcesz grać
– Za ile chcesz grać

Ciąg dalszy nastąpi…

nuplays_2800_trans_black
Patronem cyklu jest platforma muzyczna NuPlays
foto: Pixabay/CC0 Public Domain
Kategorie: MUZYKA, NOWOŚCI

Skomentuj