Lightning Yellow to fajny sprzęt, bo jest efektowny, tani i prosty. Ze strachem jednak myślimy, że kiedyś produkcją gramofonów mogłaby się zająć firma Apple. Płyty pewnie kręciłyby się w druga stronę, nóżki stałyby się opcją za tysiąc dolarów, a napęd uruchamiałby się dopiero po podłączeniu macbooka w cenie nowego Aston Martina. Oczywiście, potrzebna byłaby synchronizacja z iTunes i słynne złącze Lightning, które w nowym iPhone 7 zastąpiło poczciwego mini-jacka. Steve Wozniak, współzałożyciel tej firmy, ostrzegał niedawno, że takie rozwiązanie rozwścieczy klientów, a muzyka słuchana przez Bluetootha, co ma być standardem dzięki bezprzewodowym słuchawkom AirPods, brzmi po prostu źle. Apple wie jednak lepiej, co jest dobre dla ludzkości i na pewno gdzieś tam w swoich piwnicach szykuje gramofon zgodny z linią spółki.