AIR TIGHT ATM-3211

AIR TIGHT ATM-3211
Tak pewnie wyglądałyby bankomaty w czasach Julesa Verne'a...

Dzisiaj takie wzornictwo jest zastrzeżone dla high-endowych wzmacniaczy lampowych i znajduje pełne uzasadnienie, tym bardziej wiarygodne, że ich technologia ma wiele wspólnego z techniką XIX wieku. Oczywiście, mogą być ściślejsze w formie, bardziej opływowe i mocniej karbonowe, jednak byłby to naszym zdaniem nietakt, fatalny mezalians filozofii z prozą oraz puszczanie oka do parweniuszy, co jest zawsze zgubne dla stylu, klasy i przyzwoitości. Wzmacniacz lampowy nie może wyglądać jak hucuł podczas Royal Ascot i niechaj góra Fuji nigdy nie dymi w stronę konstruktorów Air Tight, którzy nie mieszają swojej grupy krwi z wyznawcami świecidełkowatej nowoczesności. Ich najnowsza referencja – triodowe monobloki push-pull o mocy 120 W – to dowód nie tylko dobrego gustu, ale także przekonania, że porządny wzmacniacz musi mieć lampy oraz ręczny montaż. Nikt nie wymyślił nic lepszego i prędzej Doda dostanie tytuł szlachecki od królowej angielskiej niż pojawi jakiś lepszy audiofilski myk. Nie ma lepszego myku. Ten w wykonaniu Japończyków należy do klasy nec plus ultra i już teraz właściwie można stawiać go w katedrach. Maszyneria daje 120 watów w najsłodszej klasie A, którą tworzy reprezentacja w składzie 12AX7 x 1, 12BH7 x 3, 211 x 2. Pasmo przenoszenia – 10Hz~50kHz, współczynnik tłumienia 6(1kHz/1W), wymiary – 400(W) x 450(D) x 405(H) mm, masa – 44 kg. Zużycie energii – 550 VA. Potworne, ale na pewno ucieszy górników, którzy fedrują węgiel dla naszych elektrowni atomowych. Węglem się nie opala atomówek? W takim razie spróbujcie to powiedzieć kopalnianym związkom zawodowym…

Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj