Najbardziej przykre jest, że jakoś nikt nie chce przyznać, iż Richard to autor wielu przebojowych dzwonków do telefonów komórkowych (rywalizować z nim może tylko Vivaldi), archetyp hollywoodzkiego wizjonera, jeden z najbardziej dochodowych kompozytorów oraz – last but not least – niedoceniony koneser erotyki oraz pionier nowoczesnej seksuologii, czego setki dowodów – przy odrobinie dobrej woli – można odnaleźć bez trudu w jego wspaniałej twórczości.
Niestety, Ryszard – wbrew oczywistościom – ciągle jest wojną, zarazą, głodem i śmiercią. On, który lubił pieniądze ponad miarę, kobiety ponad możliwości i wygodę ponad stan! Dlatego wyjątkowo cenimy sobie prezentowaną powyżej okładkę, która w iście szatański sposób konkluduje spuściznę kompozytora, gdzie najważniejsze rzeczy to: seks, drożne dukty, wiara w moc oraz w antykorozyjne powłoki. Czy nasz Moniuszko był aż tak wielowymiarowy?