Amerykański fotografik Herman Leonard stał się taką samą legendą jazzu, jak Art Tatum, Charlie Parker, Duke Ellington, Miles Davis czy Dizzy Gillespie
Ciasne zadymione kluby, zapyziałe kulisy, zmęczone twarze, sfatygowane instrumenty, spontaniczne imprezy po koncertach, próby przed występami, alkohol, papierosy i taniec. Klimat czarno-białych zdjęć Leonarda ukazujący świat geniuszy, którzy zmienili nie tylko muzykę, to efekt zarówno technicznej maestrii oraz niezwykłej wrażliwości, jak i głębokiego zrozumienia, że artysta potrafi swoją osobowością przeniknąć i natchnąć nawet… wieszak na kapelusze lub niedopałek lucky strike’a.
Wydany niedawno przez amerykańską oficynę Bloomsbury album „Jazz” to niezwykły hołd oddany zmarłemu 14 sierpnia br. arcymistrzowi obiektywu. Ponad 300-stronicowe dzieło prezentuje unikatowy dorobek Leonarda i jest najwspanialszym chyba w historii dokumentem obrazującym świat wielkich jazzmanów, którzy nie przestawali być wielcy nawet wtedy, gdy opadały im podwiązki.
Książka kosztuje (w przeliczeniu) ok. 200 zł i można ją kupić np. tutaj lub tutaj.
Miles Davis, Malibu, 1989, foto: Herman Leonard
Kapelusz Lestera Younga, Nowy Jork, 1948, foto: Herman Leonard
