Sake „Mozart” z wytwórni Ohara jest smaczniejsza niż inne sake, gdyż dojrzewa przy muzyce austriackiego geniusza
Muzyka Wolfganga Amadeusza sprawia, że ludzie stają się mądrzejsi, trawienie łatwiejsze, banany słodsze, a pomidory bardziej soczyste. Czy rzeczywiście?
W 1993 roku psycholożka i wiolonczelistka Frances Rauscher wraz ze swoimi współpracownikami opublikowała na łamach pisma „Nature” artykuł, z którego wynikało, że słuchanie muzyki Mozarta zwiększa iloraz inteligencji o 8-9 punktów. Wprawdzie badania mówiły o krótkotrwałym wzroście możliwości kognitywnych, ale na to właściwie nikt już nie zwrócił – materiał zaczął żyć własnym życiem i stał się początkiem wielkiej legendy, przypisującej twórczości austriackiego kompozytora niemal cudowne właściwości.
I się zaczęło – kobiety w ciąży masowo kupowały specjalne mozartowskie składanki, wierząc, że zyska na tym inteligencja ich nienarodzonych jeszcze rybek. Studenci przed ważnymi egzaminami aplikowali sobie koncerty fortepianowe, w przedszkolach zaczęły rozbrzmiewać kwartety smyczkowe, a w halach produkcyjnych pracodawcy katowali siłę roboczą wczesnymi symfoniami austriackiego geniusza w nadziei na wzrost produktywności i zysku. Jego rodacy odkryli zbawienny wpływ na swoje trawienie, zaś pragmatyczni Szwajcarzy zastosowali dzieła artysty do zwiększenia mleczności krów, od których pochodziło mleko do wyrobu słynnych czekolad. Mozart stał się najlepiej zarabiającym nieżyjącym muzykiem, a warto wiedzieć, że nie zawsze tak było.
Chociaż naukowcy wielokrotnie zaprzeczali wynikom badań przeprowadzonym przez zespół Fran Rauscher, magia arcydzieł wcale nie przyblakła. Ostatnią odsłoną dziwnej kariery muzyki mistrza jest artykuł w „Japan Times” ujawniający praktyki japońskich przedsiębiorców.
I tak firma Toyoka Chuo Seika z prefektury Hyogo od sierpnia sprzedaje banany, które dojrzewają przy 17. kwartecie smyczkowym i 5. koncercie fortepianowym, dzięki czemu są słodsze i sprzedają się lepiej niż zwykłe banany. Z kolei Harada Tomato z prefektury Tokushima pozwala przy genialnych utworach dojrzewać swoim pomidorom. Mają 3 razy więcej żelaza i witaminy C od normalnych tomat, co Hiroko Harada, menedżer firmy, przypisuje właśnie muzyce Mozarta. Przyznaje, iż do tej metody przekonał się 15 lat temu, gdy usłyszał, że hiszpańskie krowy pod wpływem Mozarta zaczęły dawać nawet do 6 litrów mleka więcej.
A co z wpływem Wolfganga na alkohole? Tutaj też się sprawdza. Ohara Shuzo, fabryka sake z Fukushimy, wykorzystuje 41. symfonię i 20. koncert fortepainowy w III etapie fermentacji sake. Pan Fumiko Ohara widzi wyraźny związek między bogatym zapachem i łagodnym smakiem alkoholu, a przygrywaniem Mozarta. Oczywiście, ma to swój wyraz w cenie – butelka sake „Mozart” kosztuje w przeliczeniu blisko 50 dolarów. Mimo to sprzedaje się znakomicie.
Słysząc te wszystkie rzeczy, aż skręcamy się z żalu, że w Roku Chopinowskim nasze jabłka, wiśnie, kartofle i sałata rosną bez polonezów, mazurków i sonat. Słalibyśmy do Japonii nasze warzywa i owoce wszystkim, co się da wyczarterować…