Przybierają na sile pogłoski o zaprzestaniu produkcji klasycznego gramofonu Technics SL-1200. Czy tym razem ta groźba się spełni? Czy najlepsza maszyna do skreczowania skończy jak walkman?
Pierwszy model słynnej „szlifierki” pojawił się w 1972 roku i natychmiast stał się standardowym wyposażeniem dyskotek i nocnych klubów oraz ulubionym sprzętem dyskdżokejów, którzy docenili jego brzmienie, niezawodność, niezniszczalność. Na SL-1200 zawodu wyuczyły się trzy pokolenia DJ-ów i każdy porządny pracownik przemysłu rozrywkowego do tej pory umie z zasłoniętymi oczami złożyć i rozłożyć Technicsa w 15 sekund. Zresztą, melomani też mieli pożytek z tego „grajka” – dla wielu był pierwszym i ostatnim gramofonem do domowych odsłuchów. Wystarczyło tylko raz na jakiś czas zmienić wkładkę.
Panasonic, obecny właściciel marki Technics, daje do zrozumienia, że zmniejszony popyt, trudny dostęp do niektórych części oraz masowa ajpodyzacja podważają sens dalszej produkcji SL-1200 (obecnie występuje w wersji Mk VI). Najciekawsze jest jednak, iż tego rodzaju szum pojawia się w dość regularnych odstępach – ostatni raz w lutym ubiegłego roku, kiedy jakiś nowozelandzki didżej podniósł rwetest, bo usłyszał o końcu kultowego decka. Na szczęście nic takiego nie nastąpiło. Podobnie teraz – szum jest, ale brak oficjalnych oświadczeń.
Można odnieść wrażenie, że w tej sprawie ktoś posługuje się sztuczkami do perfekcji opanowanymi przez koncerny farmaceutyczne. Co trzeba zrobić, by upchnąć szczepionki przeciwgrypowe? Postraszyć zabójczym wirusem. Co trzeba zrobić, by sprzedać jeszcze kilka sztuk Technicsa? Postraszyć zamknięciem fabryki.