DOŁOWANIE PENDERECKIEGO

DOŁOWANIE PENDERECKIEGO
Krzysztof Penderecki narzeka na Polskę, desperuje z powodu krakowskiej prowincjonalności i traci wiarę w sprawczą moc muzyki

Maestro udzielił wywiadu „Dziennikowi Gazeta Prawna”, w którym padło wiele gorzkich słów o polskiej zawiści i natychmiast znalazł się w czołówkach wszystkich większych serwisów prasowych. Trochę się dziwimy, bo nie od dziś wiadomo, że Polska jest fatalnym miejscem do życia, a widać to nie tylko z perspektywy coraz liczniejszej emigracji, ale też dziadującej większości, która z rosnącym zdumieniem obserwuje tworzenie się twardego kumoterstwa jawnie szydzącego nawet z pozorów uczciwości. Ale być może słowa wielkiego artysty o miernocie panoszącej się nad Wisłą są rzeczywiście potrzebne, by wzbudzić refleksję wśród pełzających wszędzie matołków, którzy uważają, że talent to zwyrodnienie, uprzejmość frajerstwem, władza okazją do złodziejstwa, a pieniądze – środkiem poniżania. Tylko – czy poglądy Mistrza jeszcze kogoś tutaj obchodzą?
Poniżej słowa kompozytora, które do żywego dotknęły rzekomych patriotów, a tutaj cały wywiad.

Ja nie zrobiłbym kariery w Polsce. Bo u nas dokonuje się tzw. dołowanie każdego, kto się w jakiejś dziedzinie wybija, nawet w nauce. Gdy ktoś robi karierę, wyjeżdża za granicę, jest doceniany, to od razu jest przez kolegów – za przeproszeniem – gnojony. Ja w Krakowie przez te wszystkie lata utrzymywałem kontakt z niewielką grupą znajomych. Byłem i jestem wyobcowany. Miałem niedawno koncert w Zabrzu, przyszło na niego 2 tysiące osób. W Krakowie na moje koncerty przychodzi 300–400 osób, jak jest w kościele, to więcej. To nie jest miasto, w którym młody zdolny człowiek się może rozwijać. No chyba, że ma taki upór, jaki ja miałem.

Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj