Filtry mają postać niepozornych drewnianych puzderek (z obrzydliwymi metalowymi zawiasami i zamkami), przez które przeciąga się kable głośnikowe w celu zlikwidowania wszelkich powstających wokół nich zakłóceń, interferencji, pól i innych turbulencji, perturbacji i magneto-elektro-aberracji. Puzdereczko jest wypełnione – jak podaje producent – mieszanką 7 różnych kamieni szlachetnych i minerałów, które zostały wybrane podczas… odsłuchów.
Dlaczego kamienie szlachetne i minerały, a nie supernowoczesne materiały powstałe w CERN albo w NASA? Między innymi dlatego, że ich dobroczynne działanie zostało już dawno potwierdzone choćby przez… medycynę naturalną. Filtry są dostępne w różnych rozmiarach i wykończeniach oraz w wersji Gold, w której występuje 22-karatowe złoto, ocieplające… średnicę.
Inne efekty działania? Gładsza góra, lekki wzrost głośności i wokale o większej sile emocji. Firma przygotowała także E-Tuning Gold – filtr do kabli sieciowych; wygląda on jak kawał płótna z przegrodami wypełnionymi cudowną gemmologiczną kombinacją. Jeśli sądzicie, że nabieramy was – zajrzyjcie tutaj. Cena GEM1 Standard wynosi 90 euro. Wersja Gold – 120 euro. Istnieje też filtr sygnowany przez pana A.J. van den Hula i sami dobrze rozumiecie, że musi kosztować już 495 euro.