AUDIO SHOW 2014 – FOTORELACJA PART II

AUDIO SHOW 2014 – FOTORELACJA PART II
Proszę państwa, znamy już zwycięzcę...

Drugi i ostatni dzień warszawskiego Audio Show spędziliśmy w hotelu Bristol, gdzie prezentowane były instalacje z najwyższej hajendowej półki. Zamiast jednak ich słuchać, marnowaliśmy czas w kolejkach do zamkniętych pokazów, podczas których puszczane były żenująco słabe numery z wąziutkiej półeczki z audiofilskimi nagraniami.

Niektórzy wystawcy uważają, że jak mają klocki po kilkaset tysięcy złotych, to trzeba stworzyć wokół nich otoczkę pseudoelitarności. Dlatego każą przychodzić na określoną godzinę, zapisywać się na listy lub zmuszają do poniżającego stania w ogonkach. Nie lubimy tego i dlatego całkowicie olaliśmy m.in. demonstrację Harmana (JBL plus Mark Levinson), który przy pomocy jakiegoś wesołka umilał czekanie tandetnym przenośnym głośniczkiem. To naprawdę było w złym stylu. Ten pan powinien zawodowo zajmować się rozdawaniem zaginionym plemionom koralików albo biednym dzieciom dropsów.
Jak grały wystawione w Bristolu zestawy? Porządnie. Nawet wieża McIntosha spięta z Rockportem Aviorem zabrzmiała znośnie, choć jak zwykle nazbyt forsownie. To nie nasza bajka, poza tym nie jesteśmy korporacyjnymi ćwokami, żeby ulegać skłonności do zachwytu nad czymś, co zwyczajnie jest przereklamowane.
Podobał nam się za to zdecydowanie gramofon Zontek grający z Harbethami. To najwyższa klasa dźwięku, a wykonanie może konkurować z najbardziej finezyjnymi wyrobami japońskiego hajendu. Wystarczy powiedzieć, że producent sięga po takie materiały, jak drewno cytrynowe i czarny heban sezonowany przez 70 lat. Lubimy takie legendy, bo one budują lekko psychiatryczny klimat wokół audiofilstwa, bez którego byłoby ono tylko zwykłym hobby.
Na równi z tą prezentacją stawiamy też prezentację komponentów Audio Tekne skojarzonych z kolumnami Kabuki Ohaku firmy dc10. To było coś, od czego nie mogliśmy się oderwać. Z tak sugestywnym dźwiękiem rzadko się spotykamy. 
Uczciwie zagrał komplet zbudowany z elektroniki Ayon, gramofonu Transrotor Artus oraz kolumn Avantgarde Duo Mezzo. Biorąc pod uwagę, że sam Artus kosztuje 130 tys. euro, można by się spodziewać, iż taki zestaw osiągnie absolut, ale nic takiego nie nastąpiło. Zabrzmiał efektownie, ale nie porywająco.
Cała reszta pokazała się dobrze, jednak bez błysku. Cała wystawa zresztą pozostanie w naszej pamięci jako wystawa, która nie przyniosła żadnych spektakularnych odkryć. 
Wkrótce – lista najlepszym systemów tegorocznego Audio Show.  


































































Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj