Niektóre firmy wiedzą, że opinia, którą sobie wypracują podczas największej audiofilskiej imprezy w kraju będzie się ciągnęła potem przez wiele lat. Minimalizują to ryzyko i na wszelki wypadek nie prezentują swojego sprzętu w akcji. Taką firmą jest np. Fonica. To producent gramofonów. Wystawia się od dwóch lat, ale nie daje szansy, żeby można było usłyszeć ich produkty albo porównać. Pojawią się za to egzemplarze pokazowe kolejnych modeli, które są coraz bardziej złote. Może nawet szczerozłote. Cóż, rynek bogatych poganiaczy wielbłądów jest rynkiem bardzo przyszłościowym.
Inne marki z kolei zdają sobie sprawę z tego, że powinny się prezentować efektownie i dostosowując się do tej zasady inwestują kilkaset złotych w oprawę. Zaimponował nam pewien dystrybutor, który dla podkreślenia wyjątkowości gramofonu za ponad 200 tys. złotych wykorzystał ledowy panelik z Leroy Merlin za trzydzieści kilka złotych. Skąd to wiemy? Bo też taki mamy. Brawo! Cenimy sobie wspólne gusta. Mamy jednak do wielu wystawców żal, że uwierzywszy w swoją wyjątkowość idą krok dalej – włączają swój sprzęt. I grają na nim Pink Floyd albo Dire Straits. Czy na świecie jest za mało cierpienia?
A jednak – ciągle będąc blasé na maksa, bo to w końcu jedna z cech charakteru prawdziwego audiofila – co jakiś czas mamy okazję do prawdziwych audiofilskich przeżyć. Większego lub mniejszego stopnia, lecz jednak przeżyć. Niekiedy czujemy to jako krwotok, bywa że opuchliznę, motyle w brzuchu, mgłę na rzęsach, dreszcz po krzyżu, a często – mówiąc po ludzku – nie chce nam się ruszyć d…, gdyż zrobiło się dobrze. Zazwyczaj po 30 sekundach wiemy, czy grający system jest dobry, czy nie. To nie jest przejaw arogancji. To kwestia wrażliwości. Ciągle ją posiadamy. I ciągle tą wrażliwością kogoś obrażamy. Cóż, nie łatwo się jej pozbyć.
Kto wygrał finał? Najpierw o tych, którzy znaleźli się w ostatniej rundzie rozgrywki. Od razu zastrzeżenie – konkurencja dotyczy jedynie hotelu Sobieski. Superkonkurencja. Bo tu zgrupowały się wielkie firmy i wielkie marki. Więc która z nich?
Zatem… Soul Note. Niepozorny system, który przetrwał próbę 30 sekund. Nomos Audio. Firma reperuje stary sprzęt. Sprzęt gra różnie, ale właściciele wiedzą, jak doprowadzić do stanu fabrycznego różnego rodzaju dziwne klocki. Dziwne, bo wyglądają jak odpust w Boże Ciało, lecz ludzie to kochają. I pewnie kochają słuchać na tym muzyki. Znowu jakieś dzikie tłumy w tej firmie. Gato Audio. Skandynawski styl, który został ocieplony kominkiem wyświetlanym na ekranie telewizora. Proste i skuteczne. Za to lubimy Danię. Sonus faber i Audio Research. Marki należące do jednego z największych graczy na światowym rynku. Korporacja, jednym słowem. Czy potrafi? Owszem. Choć niebezpiecznie zbliża się do granicy, poza którą jest już tylko McIntosh. Cienka czerwona linia tuż.
Na ostatnim okrążeniu zostaje tylko dwóch zawodników. Godni siebie rywale. Przeciwnicy? Nigdy! Dwaj ludzie, którym chodzi o jedno – żeby muzyka poruszała do żywego. Jeden z nich uważa, że muzyka to najwyższa forma sztuki. Drugi sądzi, że… Muzyka to najwyższa forma sztuki.
Pierwszy nazywa się Ken Ishiwata. Ambasador marki Marantz. Drugi – Jaromir Waszczyszyn. Ancient Audio.
Ken zagrał na kolumnach Dali i komponentach Marantza z serii 14SI SE. Chcecie wiedzieć, jak Yundi Li gra Chopina? Chcecie wiedzieć, czy Lady Ga-Ga potrafi zaśpiewać z Tony Bennettem? Spróbujcie tego zestawienia. Nie kosztuje drogo. I nie ważne, czy sięgnięcie po Hi-Res czy DSD. „Dobrze nagrana muzyka to dobrze nagrana muzyka. Format nie ma znaczenia” – mówi Ken. I ma świętą rację.
Świętą rację ma również Jaromir Waszczyszyn z firmy Ancient Audio. Obchodzi 20-lecie. W tym roku prezentuje kolumny Vintage oraz wzmacniacz A-3 i procesor P-3. Tak, cyfrowo poprawia dźwięk. Poprawia! Czasami bardziej, czasami mniej. Bo jak zauważył Ken, dobrze nagrana muzyka to dobrze nagrana muzyka. Ella z lat 50. Miles z lat 70. Golec u’Orkiestra z lat 90! Tak! Posłuchajcie! Na sprzęcie Ancient Audio! I tego nie wymyślił Ken!
Kto wygrał finał? Muzyka. Dzięki takim ludziom jak Jaromir Waszczyszyn i Ken Ishiwata. Jaromir uważa twórców baroku za ówczesnych rokmenów (nie – to byli dżezmeni! – red). Ken sądzi, że muzyka to jedyna rzecz, która z każdym z nas pozostanie do końca. Można mieć rodzinę, przyjaciół, pieniądze, władzę… Wszyscy zdradzą. Albo spróbują. Muzyka, którą kochasz nigdzie nie odejdzie. Zostanie z tobą na zawsze.