Staropolska tradycja prywatek ciągle żyje wśród polskich audiofilów i to jest powód, dlaczego nasza kultura odsłuchowa tkwi w średniowieczu.
Proszę wejść na pierwsze z brzegu forum dla miłośników tzw. dobrych brzmień. Ileż tam szczerej wdzięczności dla Zbyszka, który urządził w swoim domu testy nowych przewodów, popatrzcie tylko na ten piękny stół z tortem w kształcie kolumn od babci Zygmunta, zachwyćcie się kanapą w pokoju muzycznym Staszka.
Na tej kanapie – wąziutka, twarda, z IKEI, tapicerka cienka, cena niewygórowana, ale cena furda! – zmieściło się piętnastu przyjaciół, którzy żądni audiofilskich wrażeń, ocierając się o siebie, lecz bez słowa skargi, gdyż cel uświęca taki kontakt, kontemplują dźwięk, intensywnie wpatrując się w swoje skarpetki. Staszek jest gościnny, lecz nie aż tak, żeby mogli wchodzić w butach. Co to to nie!
Posłuchajmy więc, pogadajmy, napijmy się, a niech tam, że w samych skarpetkach, składkowego piwka albo co tam przyjaciele przynieśli i na fejsa wrzućmy zdjęcia. Z podziękowaniami dla Zbyszka, Zygmunta, Staszka, Józka, Krzysia, Adriana, Pawła oraz Sebastiana i jego pięknej małżonki, która nas podjęła sernikiem.
Audiofilska rozkosz jednakoż nie musi się odbywać w ścisku na twardej kanapie między kolegami, z których niejeden włożył wczorajsze skarpetki.
Popatrzmy na bar Shelter. Gdzieś na przedmieściach Tokio. Ciche miejsce. Właściciel – Yoshio Nojima – się dobrze ubiera. Prowadzi knajpkę 30 lat. Zmienia jedynie system odsłuchowy. Bo to lokal nie tylko dla pijących, ale i dla słuchających. Nie zaprasza kumpli na wąską kanapkę. Nie ma kumpli. Ma wyznawców. Didżeja. Pewność. Dobre ceny. Działa w tej piwnicy tyle, ile polska demokracja. Działa chyba lepiej.