I to nie z byle jaką, bo z 41-procentową mocą. Niedawno szkocka destylarnia Penderyn uhonorowała wielkiego śpiewaka operowego, jednego z najsławniejszych synów tej pięknej krainy pachnącej jęczmieniem i zimną źródlaną wodą łyskaczem, który powinien być w barku każdego szczerego miłośnika muzyki, sztuki i umiarkowanego hedonizmu. Zresztą, Bryn Terfel, bo to on widnieje na etykiecie aksamitnej czerwonej butelki w postaci Falstaffa, roli, która przyniosła mu sławę, pieniądze i miejsce w historii, został też w grudniu ubiegłego roku zaszczycony przez królową Elżbietę II tytułem szlacheckim, a to kolejny powód, żeby spędzić wieczór przy jego płytach i ze szklaneczką w ręku. Po wypiciu trzech albo czterech, każdy będzie śpiewał jak Bryn – równie chętnie i także bas-barytonem. Butelka 0,7 l kosztuje niecałe 60 funtów. Slàinte!
