Mark Levinson nie boi się żadnej roboty: dla LG zaprojektował… komórkę
Audiofilski biznes ostatnio kojarzy się z nieposkromioną chciwością oraz niezbyt uczciwymi sztuczkami. Nawet Mark Levinson nie wytrzymał!
W wywiadzie dla magazynu „Sound&Image” Levinson nie oszczędza cwanych producent sprzętu audio, którzy bezczelnie zdzierają skórę ze swoich klientów. Czyż to nie paradoks, że człowiek, który stworzył markę będącą dla wielu symbolem drożyzny krytykuje kolegów za niecne praktyki? Poniżej – fragment wypowiedzi ML na temat hi-endowego interesu.
Kiedy startowałem w branży, nie istniało hi-endowe audio. Był McIntosh, był Revox i był JBL, ale nigdy nie myślałem o nich w nadzwyczajny sposób. Dla mnie te marki oznaczały dobrą inżynierską robotą przy wykorzystaniu solidnych materiałów, a celem było po prostu osiągnięcie lepszego dźwięku.
Moim zdaniem, hi-end zaczął się rozwijać poza pasją dla dobrego brzmienia i szybko stał się sposobem na wyciąganie pieniędzy od zamożnych miłośników muzyki, którzy byli przekonani, że płacąc więcej, dostają też więcej. Zmienił się w gigantyczne oszustwo, zdzierstwo, porażkę. To naprawdę tragiczne, że ludzie rzeczywiście kochający muzykę wydają masę pieniędzy na rzeczy, które nie działają, nie spełniają inżynierskich standardów i mają zawyżone ceny. Oczywiście, tu i tam pojawia się dobry sprzęt i nie wszystko jest do kitu, choć w zasadzie właśnie tak. W niektórych przypadkach oszustwa są oczywiste – ludzie, którzy oferują kable po 27 tys. $ powinni siedzieć w więzieniach.