Tekst i zdjęcia: Krzysztof Grabowski/Music Photographers Collective
Tytuł trasy ma wiele znaczeń. „Znów wędrujemy” to debiutancka piosenka artysta do wiersza Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, śpiewana jeszcze w czasach licealnych (pierwsza nagroda na Studenckim Festiwalu Piosenki w Krakowie w 1984 roku), a następnie nagrana na płycie „Naprawdę nie dzieje się nic”. „LIVE” to oczywiście nawiązanie do wędrowania i występów na żywo, ale też i do wieku artysty. Jak sam mówił podczas występu, zbliża się szybko do swojego LV (55). Myślę, że póki nie skończy w lipcu 55 lat, jubileuszową trasę koncertową można by zapisywać jako „LIVe”.
Turnau od zawsze otaczał się i współpracował z najlepszymi artystami. Nie inaczej jest podczas tego tourneé. Na scenie towarzyszyli mu Leszek Szczerba, Cezary Konrad i Robert Kubiszyn, każdy z nich grający na kilku instrumentach. W pewnym momencie band zbliżył się do publiczności i wykonał kilka utworów w konwencji wędrownej kapeli podwórkowej, w której Turnau liderował na małym akordeonie Hohnera, Leszek Szczerba zagrał na flecie, Robert Kubiszyn na skrzypcach, a Cezary Konrad zasiadł przy pianinie.
Akustyka Cavatiny i jej perfekcyjny system nagłośnienia dały słuchaczom to, czego oczekuje się od koncertu – skupienie na artystycznym przekazie i emocjach płynących ze sceny, w oderwaniu od wszelkich przeszkód technicznych i niedogodności z odbioru muzyki. Wszystkie dźwięki docierały do uszu słuchaczy perfekcyjnie, bez względu na swoją amplitudę i miejsce odbioru. Wyraźny wokal i brzmienia wydobywane z instrumentów przez muzyków, którzy opanowali je do perfekcji, nie napotykały na żadne przeszkody czy zbędne odbicia i pogłosy. Fotografując koncert z różnych miejsc sali, mogłem się przekonać jak dobrze nagłośniona jest Cavatina w każdym punkcie.
Opisując w mediach społecznościowych Turnau-tourneé, organizator stwierdza, że artysta jest być może w swojej najlepszej życiowej formie i rzeczywiście nie jest to przesadą pod żadnym względem. Poradził sobie nawet z góralsko brzmiącą partią wokalną Sebastiana Karpiela-Bułecki w piosence „Na plażach Zanzibaru”, w której popisał się humorem docenionym przez publiczność. Zresztą, Turnau chętnie opowiada, zwraca się do publiczności, zmniejsza dystans i generalnie świetnie czuje się wśród widzów. Jest artystą unikalnym, nie do podrobienia, potrafiącym zmieniać nastroje i tak charakterystycznym, że nawet nieswoje piosenki brzmią, jakby były jego. Po koncercie słyszałem westchnienia, że nie zaśpiewał „Linoskoczka”, choć „Tańcząc w powietrzu” (tak brzmi oryginalny tytuł) to utwór z repertuaru Anawa i Andrzeja Zauchy, skomponowany przez Jana Kantego Pawluśkiewicza, a wykonywany później przez Turnaua.
Jeśli ktoś jeszcze zastanawia się, czy warto wybrać się na urodzinową trasę Turnaua, to podpowiem, że warto. Tak samo, jak warto wybrać się do Bielska-Białej i doświadczyć potencjału akustycznego Cavatina Hall.