Mianem cyfrowych tubylców określa się ludzi, dla których komputery, sieć i wirtualna rzeczywistość to środowisko naturalne. Ich zachowania są wyraźnie inne w porównaniu z tymi, którzy nadal uważają, że informatyzacja, digitalizacja i augmented reality nie są pełną alternatywą dla dotychczasowych paradygmatów. Widać to choćby w stosunku do prawa własności czy posiadania. Cyfrowy tubylec w sieci znajdzie wszystko, więc nie będzie niczego gromadził, przechowywał ani tym bardziej za to płacił. Za własne treści, które współtworzy na Facebooku, Twitterze, Tumblr, Google+ nigdy nie dostał ani grosza, więc nie czuje, by był cokolwiek komukolwiek winny. Dotyczy to także muzyki, która – owszem – jest dla niego ważna, ale nie widzi powodu, żeby zbierać płyty czy kupować pliki. Po co, skoro wszystko jest w necie i w dodatku za darmo. W streamingu, na YouTube lub w torrentach. Można go oczywiście nazwać piratem, ale to stare korporacyjne określenie zupełnie nie oddaje natury cyfrowego tubylca. Więcej – tutaj
Kategorie:
NOWOŚCI