W USA niezależne wytwórnie muzyczne zyskują na sile – mają prawie 1/3 udziałów w rynku i wolno, bo wolno, ale powiększają swój stan posiadania. A trzeba założyć, obserwując tendencje ostatnich dwóch dekad, że rozproszenie odbiorców oraz powstawanie nowych kanałów dystrybucji będą działać na korzyść małych producentów i jeszcze bardziej ograniczą wpływy majorsów, które słabo sobie radzą w epoce cyfryzacji – jeszcze niedawno było 5 wielkich firm fonograficznych, dzisiaj mówi się już tylko o 2 – po rozparcelowaniu EMI pod młotek prawdopodobnie pójdzie Warner
Kategorie:
NOWOŚCI