Po pierwszych prawdziwie niemych latach terkot projektora został urozmaicony przez tzw. taperów – pianistów grających podczas projekcji kinowych, którzy poprzez właściwy dobór dźwięków mieli oddziaływać na nastrój widza. Ideałem była sytuacja, kiedy gra pianisty i sytuacja na ekranie były powiązane, jednak ideały już wtedy należały do rzadkości. Zapewne z tego właśnie względu dość szybko do taśm z filmami stosunkowo szybko zaczęły być dołączane zapisy nutowe, precyzyjnie określające, co i kiedy ma być grane.
Okazało się też, że zatrudnienie pianisty – nie mówiąc już o całej orkiestrze – jest zabiegiem dość kosztownym, a zdarza się, że również ryzykownym. Artyści zwykli bowiem prowadzić często – oględnie mówiąc – stosunkowo mało uporządkowany tryb życia, o czym boleśnie przekonał się niejeden właściciel kina. Z tych i innych powodów zaczęto szukać sposobów prostszych, pewniejszych i bardziej niezawodnych, a miało to miejsce pod koniec XIX. Wieku. Wtedy to szwajcarski wynalazca Francois Dussaud skonstruował Phonoramę – urządzenie służące do pokazu obrazów z towarzyszącą im muzyką mechaniczną.
Pierwszym systemem komercyjnym był tzw. system sound-on-disc, wykorzystujący oddzielne urządzenia do odtwarzania filmu (projektor) oraz ścieżki dźwiękowej (fonograf). Synchronizacja dwóch urządzeń była na tyle trudna, że wymagała dodatkowego trzeciego urządzenia. Zawód realizatora dźwięku w kinie nie był wówczas łatwym kawałkiem chleba. Drugim systemem był system sound-on-film, gdzie dźwięk był zapisywany na tej samej taśmie co film.
W 1926 roku mała wówczas firma założona przez braci Warner zorganizowała pokaz filmu Don Juan, po raz pierwszy z synchronizowanym w całości dźwiękiem, jednak bez partii dialogowych. Prawdziwym przełomem – pod względem komercyjnym – okazał się „Śpiewak jazzbandu” z Al Jonsonem w roli głównej z 1927 roku. Większość muzyki została nagrana oddzielnie, zsynchronizowano jedynie dwie krótkie partie dialogowe oraz część śpiewanych przez Jonsona songów. Wystarczyło to, aby film stał się oszałamiającym sukcesem kasowym, który wywindował drobną wytwórnię Warner Bros do grona hollywoodzkich gigantów. Pierwszym polskim udźwiękowionym filmem była Moralność Pani Dulskiej z 1930 r.
Mono i stereo
Kolejne lata przynosiły coraz to nowe zdobycze nowoczesnej techniki. Ważnym wynalazkiem był magnetofon (pojawił się w roku 1935), co umożliwiło zapis magnetyczny dźwięku na perforowanych taśmach wielokrotnego użytku. Był to początek postprodukcji. Wersję finalną zgrywano na taśmę światłoczułą, dzięki czemu dźwięk i obraz znajdowały się na jednej kopii.
Początkowo sale kinowe odtwarzały dźwięk monofoniczny. Głośnik umieszczano za ekranem, dzięki czemu można było odnieść wrażenie, że obraz i dźwięk dochodzą z tego samego źródła. Zmiana pojawiła się w roku 1941, kiedy to w disneyowskiej kreskówce „Fantasia” zastosowano 3 niezależne tory monofoniczne. Zgranie składało się z 3 nagrań odpowiadających każdemu głośnikowi, przez co osiągnięto bogatszą lokalizację dialogów. Włączanie prawego i lewego głośnika było sterowane mechanicznie. Z czasem pojawiły się panoramy – system przesuwania dźwięków pomiędzy głośnikami. Była to tzw. stereofonia trójkanałowa.
Kolejnym etapem na drodze do realizmu był system CinemaScope, zastosowany po raz pierwszy w 1952 roku. Do 3 głośników umieszczonych za ekranem dodano tzw. kanał efektowy, zasilający głośniki umieszczone na sali kinowej. Dźwięk realizowano do filmów zapisanych na taśmie 35mm. Kilka lat później, na przełomie lat 60. i 70. XX w., powstał system TODD-AO, dedykowany do taśmy 70 mm, czyli bardzo szerokiego obrazu. Dźwięk był zapisywany na 6 niezależnych ścieżkach. Pięć głośników za ekranem, szósty dla kanału efektowego, głośniki na sali kinowej. Kosztowna technologia, która wywołała duże poruszenie wśród widzów. Realizatorzy „przesuwali” dźwięk po ekranie na różne sposoby, prezentowano nową technologię, strzelając nad publicznością z armat. Mimo fajerwerków, jakość dźwięku nie poprawiła się znacząco. Duże koszty oraz wymagania technologiczne nie przysparzały popularności nowemu systemowi. Potrzeba było czegoś więcej.
Trzęsienie w przestrzeni
Na przykład więcej basu. Przodkowie dzisiejszych subwooferów narodzili się w 1974 roku, kiedy miał miejsce ostatni pomruk ery mono. Do kina po raz pierwszy wprowadzono niskie dźwięki o bardzo dużym wzmocnieniu, które wręcz trzęsły kinami. Zdarzało się, że z sufitu spadały płytki. Filmem, który najpełniej korzystał z dobrodziejstw nowej technologii było „Trzęsienie ziemi” (Earthquake) Marka Robsona z 1974 r., którego autorem scenariusza był sam Mario Puzo.
A co było potem? Dawno, dawno temu w odległej galaktyce narodził się w kinie dźwięk stereo. Kamieniem milowym dla przemysłu dźwiękowego w filmie było wprowadzenie przez firmę Dolby nowego systemu realizacji i zapisu dźwięku na optycznej ścieżce dźwiękowej filmu w 1976 roku. Czterokanałowy system Dolby Stereo A (litera oznacza typ redukcji szumów) był pierwszym w historii systemem dźwięku stereofonicznego w kinie. „Gwiezdne wojny” z 1977 roku posiadał optyczny zapis dwóch ścieżek: Total Left i Total Right, zawierających kodowane składowe kanałów lewego, prawego, środkowego i surround. Skompresowany w ten sposób dźwięk dodatkowo wyposażony był dodatkowo w system redukcji szumów.
Format Dolby Stereo posiadał kilka ogromnych zalet, które zapewniły mu wielki sukces komercyjny. W porównaniu do poprzednich sposobów odtwarzania kinowego dźwięku, koszty jego zastosowania były bardzo niewielkie. Nieco kosztowniejszy był od tej pory proces udźwiękowienia, jednak koszty wykonania kopii się nie zmieniły. Kina zaś o wiele łatwiej mogły dostosować sprzęt do nowej technologii.
W 1978 roku technologia redukcji szumu Dolby została po raz pierwszy użyta do filmu zrealizowanego na taśmie 70 mm, czyli „Czasu Apokalipsy”. Była to pierwsza realizacja dźwięku przestrzennego 5.1. Format posiadał szersze pasmo przenoszenia oraz większy odstęp sygnału od szumu.
W 1982 roku, przy okazji przygotowywania ścieżki dźwiękowej do „Powrotu Jedi” powstał system certyfikacji sprzętu i instalacji reprodukujących dźwięk THX. Standaryzacja technologii, w zamyśle pomysłodawcy projektu Thomlinsona Holmana – wzorem standardów stereo hi-fi – miała zapewnić, że dźwięk w sali kinowej zabrzmi tak samo, jak w monitorach realizatora, zgodnie z zamierzeniami autorów.
Kino w domu
Kino domowe jest stosunkowo młodym wynalazkiem. Dolby Digital to format kinowy i domowy, który miał premierę w „Batman Returns” w 1991 r. Jest tu 6 kanałów zapisywanych oddzielnie: frontowy lewy, frontowy prawy, centralny, tylny lewy, tylny prawy oraz kanał niskich częstotliwości. 5.1 trafia pod strzechy. Skorzystano tu z kodowania AC-3 o przepływności od 32kb/s do 640kb/s. Format ten charakteryzuje się dużą rozpiętością współczynnika kompresji, od 1:3 do 1:13. W strumieniu AC-3 oprócz „czystego” dźwięku mogą znajdować się również informacje dodatkowe, mówiące o typie zapisanego materiału, liczbie kanałów, wskaźniku głośności itd.
Mniej więcej w tym okresie na scenie pojawił się kolejny liczący się gracz, dziś będący poważnym konkurentem Dolby Digital – Digital Theatre System, w skrócie DTS. Prace nad nowym formatem kodowania dźwięku zaczęły się w 1991, i co do zasady, przypominały osiągnięcia Dolby. DTS zawierał 5 kanałów dookólnych oraz jeden przeznaczony dla niskich częstotliwości. Jednym z inicjatorów nowego formatu był Steven Spielberg. Z tego względu kinowym debiutem DTS był jego „Jurassic Park”, wprowadzony na ekrany w 1993 roku. System DTS stosuje wyższą gęstość przesyłu danych niż Dolby – 1,5Mb/s, w rzeczywistości rzadko wykorzystywaną, oraz mniejszy stopień kompresji. Choć na papierze DTS-owska jakość dźwięku prezentuje się lepiej, wśród fanów kina nie ma zgodności co do jednoznacznej wyższości jednego formatu nad drugim.
Parametry techniczne systemów kodowania dźwięku były udoskonalane w kolejnych edycjach. Dla przykładu, format Dolby TrueHD pozwala na bezstratną kompresję dźwięku z jakością 24-bit/192kHz dla 6 kanałów oraz 24-bit/96kHz dla 8 kanałów.
W 1993 r. na scenę wszedł trzeci gracz –system Sony Dynamic Digital Sound, czyli SDDS. Format został przygotowany dla taśm 35mm i pozwalał na zapis 8 niezależnych kanałów: 5 kanałów frontowych, 2 kanałów surround oraz jeden przeznaczony dla niskich częstotliwości. Tak duża ilość przednich kanałów jest szczególnie przydatna w dużych salach kinowych, gdzie odległość pomiędzy lewym, prawym i środkowym kanałem mogłaby być zbyt duża. Pierwszym filmem zrealizowanym w SDDS był „Bohater ostatniej akcji” z Arnoldem Schwarzeneggerem z 1993 roku. Od tamtej pory w tym formacie wyprodukowano 1400 filmów, do których odtwarzania jest przygotowanych 6750 sal kinowych na całym świecie. W kinie domowym SDDS jednak nie zostało rozpowszechnione.
Kanał z góry
Kolejne przełomowe momenty rozwoju dźwięku przestrzennego wiążą się z ostatnimi latami. W 2010 roku na ekrany weszła trzecia część filmu animowanego „Toy Story”, w której po raz pierwszy wprowadzono 2 dodatkowe kanały surround, umieszczone z tyłu sali kinowej. W ten sposób narodził się standard Dolby Surround 7.1.
W 2012 roku z kolei – jak twierdzi samo Dolby – rozpoczęła się, używając dużych słów, nowa era w dźwięku kinowym. Przyszedł bowiem czas na dźwięk – dosłownie – z wysokiej półki, dźwięk trójwymiarowy w pełnym tego słowa znaczeniu. Dzięki wprowadzeniu nowego formatu, Dolby Atmos, do doświadczenia kinowego dźwięku włączono również takie odgłosy, jak padający z góry deszcz czy huk nadlatującego z nieba helikoptera. Osiągnięto to poprzez wprowadzenie nowych kanałów, umieszczonych na suficie. W tej chwili Dolby Atmos zainstalowano w tylko jednej Sali kinowej w całej Polsce –w sali Xtreme katowickiego Multikina. W salonach audio-wideo można jednak wybierać spośród wielu urządzeń, które oferują ten standard w warunkach domowych.