Lubimy myśleć, że reprezentujemy wysoką europejską kulturę, wyróżniamy się nadzwyczajnym smakiem muzycznym, znamy się na kierunkach, modach i tendencjach, potrafimy odróżnić dobrego wokalistę od chałturnika oraz sprawnego instrumentalistę od rzępoły. Wydaje nam się, że mamy geny Chopina, Moniuszki, Lutosławskiego i Stańko, a w świecie uchodzimy za przedstawicieli wyjątkowo szlachetnej rasy obdarzonej czułym słuchem, wrażliwą duszą i tkliwym sercem.
Nic z tych rzeczy! Jako naród jesteśmy tępymi muzycznymi kołkami, prymitywnymi brutalami, ordynarnymi głucholami i prostackimi troglodytami, znajdującymi upodobanie w rzeczach płaskich, gnuśnych i karczemnie chamskich. I nie ma co się pocieszać, że w swojej masie być może Niemcy, Szwedzi czy Francuzi są lepsi. Mapa muzycznych preferencji stworzona na podstawie słuchalności artystów w polskim Spotify pokazuje wyraźnie, iż nawet gdyśmy mieli darmowy dostęp do biliarda różnych utworów, zawsze wybierzemy najgorszy z nich. I będzie to kawałek cuchnący góralskim infantylizmem, biesiadnym kacem albo festiwalowym womitem.
Ćwierć wieku pacyfikacji prowadzonej siłami największych telewizji, sławnych dziennikarzy, z Markiem Sierockim na czele, i stacji radiowych, gdzie playlisty testowane są na debilach, kompletnie zdewastowało muzyczny krajobraz kraju, który właśnie nobilituje najgorszą nędzę, czyli disco-polo. Radio Plus zanotowało 400-procentowy wzrost słuchalności po zmianie profilu na disco-polowy, a koncerty Braci Figo Fagot w wielkomiejskich klubach gromadzą elity biznesowe i towarzyskie.
Można się z tego śmiać, bo przecież mamy większe problemy na głowie – np. agresywne ruskie hordy na rogatkach. Mapa rozmieszczenia putinowskich wojsk przy granicy z Polską na pewno robi większe wrażenie niż mapa muzycznych preferencji Polaków, jednak tym, którzy nie widzą związku między jednym i drugim chcielibyśmy przypomnieć pewien eksperyment.
Został on otóż przeprowadzony w Anglii w okolicy, w której miały miejsce permanentne rabunki sklepów. Praktycznie ustały one, kiedy właściciele biznesów zaczęli puszczać przez głośniki muzykę klasyczną. Złodzieje momentalnie wyparowali z tej dzielnicy. Nie chcemy sugerować, że nasze bezpieczeństwo zwiększy się, jeśli Ścianę Wschodnią zabezpieczymy kurtyną z Mozarta i Sibeliusa, ale na wszelki wypadek spróbowaliśmy.