Francuski piłkarz polskiego pochodzenia pracujący na Wyspach Brytyjskich z rocznym wynagrodzeniem 2,6 mln funtów stał się częścią grupy inwestycyjnej, która przeznaczyła 600 tys. euro na ratowanie… fabryki akordeonów Maugein. Znajduje się w ona Tulle, rodzinnym mieście piłkarza, i przeżywa sporą dekoniunkturę. Na marginesie, Tulle należy do okręgu wyborczego Francoisa Hollanda i to tutaj prezydent Francji wygłosił swoje pierwsze publiczne wystąpienie po wygraniu urzędu.
O pomoc dla słynnego producenta akordeonów, wytwarzającego instrumenty już od roku 1919, zwrócił się do Koscielnego burmistrz Bernard Combes, dla którego zakład jest nie tylko częścią przemysłowej tradycji regionu, ale też ważnym dziedzictwem narodowym, wszak akordeon to niemal symbol Francji. Maugein, który w szczytowym dla siebie okresie rozwoju w 1939 roku zatrudniał 300 pracowników, daje obecnie angaż 20 osobom i notuje roczne obroty na poziomie 800 tys. euro.
To kolejna europejska fabryka instrumentów, która chwieje się pod naporem producentów tanich azjatyckich instrumentów. Czy 600 tys. euro od Koscielnego pozwoli uratować słynna markę? Wątpliwe, trzeba jednak docenić gest futbolisty, który nie odciął się od problemów rodzinnych stron i nie zapomniał, że jego serce ma budowę miecha akordeonowego. Przy okazji, z Tulle wywodziła się polska królowa Ludwika Maria Gonzaga, będąca żoną Władysława IV i Jana Kazimierza. Być może ta informacja otworzy portfele innych polskich piłkarzy pracujących w Anglii, gdyby Francuzom nie wystarczył plan ratunkowy grupy Koscielnego.