Niemcy to czwarty pod względem wielkości światowy rynek muzyczny (pierwsza piątka to: USA – 27,7 %, Japonia – 26,8 %, Wlk. Brytania – 8 %, Niemcy – 7,9 % i Francja – 5,5 %. Pozostałe kraje – 24,1 %). Rynek, który – jak wynika z najnowszego opracowania „Musikindustrie in Zahlen 2012” opublikowanego przez Bundesverband Musikindustrie – bardzo powoli reaguje na światowe trendy, trzymając się starych, sprawdzonych rozwiązań.
Dlatego udział muzyki cyfrowej wynosi w Niemczech zaledwie 19,1 %, podczas gdy średnia światowa wynosi 34 %, streaming daje zaledwie 2,5 % obrotów, a nośniki fizyczne to ciągle imponujące 79,5 %. Wprawdzie wzrosty w segmencie digitalu są bardzo solidne, ale nic nie zapowiada w nadchodzących latach rewolucji, która wywróciłaby do góry nogami obecny układ. Warto zwrócić uwagę, że najwyższa dynamika została w ub.r. zarejestrowana w dziale… winylowym – sprzedaż skoczyła aż o 40 procent.
Przy okazji warto zwrócić uwagę na zamieszczoną w niemieckim raporcie zbiorczą tabelę, porównującą poszczególne rynki europejskie – Polska plasuje się na fatalnym 13. miejscu na kontynencie. Ta pozycja nie odzwierciedla ani wielkości, ani potencjału naszego kraju. O potężnym zacofaniu muzycznym krainy Piaska i Bajmu świadczy też udział digitalu w obrotach – wynosi on 9,3 % i jest nawet mniejszy niż w Turcji!
Zmiana udziału nośników muzycznych w niemieckim rynku muzycznym Udział krajów europejskich w rynku muzycznym na kontynencie