W ciągu doby w Londynie odbywa się prawdopodobnie tyle koncertów filharmonicznych i kameralnych, ile w Warszawie w ciągu pół roku. BBC Proms gromadzą milionowe audytorium, gwiazdy występują tam hurtowo, liczba płyt z muzyką poważną wydawanych miesięcznie liczy się w grube setki, a budżety orkiestr przyprawiają o zawrót głowy. I co? Muzyka poważna to zaledwie ok. 3 procent całego brytyjskiego rynku fonograficznego. I taką mniej więcej popularnością cieszy się ten gatunek na Wyspach. Co innego w Polsce. Tu się właściwie nic nie dzieje. No, prawie nic. Oczywiście, w porównaniu z tak rozwiniętymi kulturalnie krajami jak Anglia, Francja czy Niemcy. Ludzie na tzw. powagę praktycznie nie wydają pieniędzy, płyty rozchodzą się w nakładach 200-300 egzemplarzy, w mediach częściej się mówi o etiopskich wróżkach i syberyjskich prostytutkach niż o młodych utalentowanych polskich pianistach i dyrygentach, Mozart kojarzy się z papierem toaletowym, a mimo to klasyka jest preferowanym gatunkiem aż dla 32,6 procent rodaków. Rodaków, którzy prawie nie czytają, zaś najważniejszym źródłem ich wiedzy o świecie jest publiczna telewizja, gdzie króluje Zenek Martyniuk, cudowne dziecko disco-polo, okręgu białostockiego oraz Pudelka i Plotka. Niemożliwe? Nieprawdopodobne? A jednak. Takie są ustalenia portalu Onet, który opublikował stosowne dane w materii muzycznych gustów ziomków Fryderyka Chopina i Krzysztofa Pendereckiego (patrz: tutaj). Wydaje się, że Brytyjczycy powinni się uważnie przyjrzeć temu fenomenowi i wyciągnąć wnioski. Być może okaże się, że najwięcej dla dobrej muzyki można będzie zrobić, nie robiąc nic. I wówczas środki kierowane na produkcję takich płyt, jak te zapowiadane w najnowszym samplerze Hyperiona, pójdą na rzeczy naprawdę potrzebne – zjeżdżalnie wodne, akwaria z żółwikami, baseny geotermalne czy podwórkowe strzelnice. Tymczasem nowych produkcji Hyperiona i spółki można posmakować tutaj. Demo do ściągnięcia m.in. w formacie FLAC.