– Wiesz, Bożenka, jak poderwałam swojego starego? Powiedziałam mu, że pracuję w przemyśle muzycznym
– Nie wierzę, Ryśku, w żadną genderową teorię. Wy, chłopaki, zawsze będzie zbierać płyty, a my, dziewczyny, zawsze będziemy kolekcjonować facetów
– Płyta z wczesnymi utworami Henryka Mikołaja Góreckiego. Legenda głosi, że przyczyniła się do podboju kosmosu. Jurij Gagarin podobno powiedział rosyjskim naukowcom: „Dobra, polecę tam, tylko nie puszczajcie mi już tego”.
– To mój pierwszy raz. Z audiofilem. A on od razu o kablach. Będzie ostro
– Janie, powiedz swojemu panu, że audiofil to nie jest człowiek, który gra Beethovena na kobzie
– Nie wiem, o co chodzi. Mężczyźni, którzy kochali się ze mną przy Wagnerze zawsze potem kupowali mi mercedesy…
– Chrzanię taką komunię. Marzyłam o samsungu, smart zegarku i kopertach z hajsem, a dostałam gramofon i masę analogów. Potem się wszyscy dziwią, że dzieciaki nie chcą chodzić do kościoła
– Pamiętaj, że nie ma płyt dzień po…
– Nie poznaję swojego męża. Kiedyś był normalny – w piątek wieczorem szedł z kumplami chlać i wracał dopiero w niedzielę nad ranem. Rozumiałam go, było jak w każdej rodzinie. A teraz patrz – siedzi całymi godzinami z jakimiś brodaczami w swetrach na kanapie, słuchają norweskiego folku, coś do siebie mruczą w audiofilskim żargonie, a butelka czerwonego wina wystarcza im na cały wieczór
– Nie mam pojęcia, Sylwek, co naopowiadałeś psychoanalitykowi o swoich kablach, ale facet po twojej ostatniej wizycie zlikwidował praktykę, kupił stado owiec i przeniósł się na wieś
– Żałuję, Robercie, że w naszym domu magiczne są już tylko płyty i twój sprzęt audio…
– Mamusiu, chcę, tak jak nasz tatuś, zostać audiofilką. Będę leżała całymi dniami na kanapie i słuchała muzyki, udając wrażliwą, mądrą i bardzo zajętą
– Po dziesięciu latach naszego związku powinieneś już wiedzieć, że – tak jak twoje płyty – ja też mam różne rowki, wklęsłości i zagłębienia
– Wasz ojciec odszedł jak prawdziwy audiofil – nim wydał ostatnie tchnienie, powiedział jeszcze, że teraz czas na stronę B.
– Tak, miał w życiu wielką pasję, ale czy musiał, do jasnej nędzy, przekazać cały swój majątek na badania nad płynem do czyszczenia winyli?
– Mówię ci, Bożenka, są tylko dwa dobre sposoby, żeby łamać facetów. Seksapil i jak im zabierasz przy rozwodzie wszystkie płyty
– Boję się, że już nigdy nie będę tą słodziutką dziewczynką, która wszystkie pieniążki wydawała beztrosko na fryzjera i podwieczorki z przyjaciółkami. Wczoraj Riki przyszedł do domu, mrugnął okiem, wyjął zwitek banknotów i powiedział: „Zrób sobie mała jakąś przyjemność”. A ja wzięłam i kupiłam transformator step-up…
– Dlaczego słuchasz płyt od końca?
– Żeby nie skupiać się za bardzo za muzyce. Wiesz przecież, że jestem audiofilem
– Rozumiem, skarbie, że chciałabyś śpiewać Schuberta, Schumanna i Szymanowskiego, ale w ten sposób do niczego nie dojdziesz. Wykonasz „Happy Birthday” na urodzinach pana prezydenta!
– W życiu nie zwiążę się z nikim, kto słucha muzyki na kolumnach wentylowanych. Nie zniosę w domu czegoś, co jest bardziej fałszywe niż ja!
– Przepraszam cię, Pamelo, ale nie wiedziałam, że mój Zbigniew lubi tylko Beaux Arts Trio…
– Zdziśku, zastanawiam się, czy przypadkiem nie jesteś idiotą. Ja rozumiem, że ty sobie mnie idealizujesz, bo w przeciwnym przypadku trudno byłoby ci się pogodzić z tym, że ożeniłeś się ze mną tylko dla pieniędzy, ale dlaczego zachwycasz się jak kretyn każdym marnym winylem za dziesięć złotych?
– A bo wiesz, Jadźku, nawet jak płyta nie gra najlepiej, to łatwiej mi sobie wyobrazić dobre brzmienie niż nasze szczęśliwe pożycie…
– Panie kierowniku, melduję uprzejmie, że do naszego archiwum dotarło dwa tysiące pięćset trzydzieste szóste wykonanie „Jeziora łabędziego” Piotra Czajkowskiego.
– Zobaczycie, Kowalska, że przy takim tempie wydawania tego kompozytora za pół wieku będziemy mieli tu związki partnerskie, a w marines zaczną służyć kobiety.
– Mam teraz posadę w przemyśle płytowym. Przez długie lata pracowałem w branży cementowniczej, ale cały czas myślałem o jakiejś czystej robocie.
– Pracujesz z artystami?
– O, zawsze miałem z nimi do czynienia. Gdybyś widziała, jakie rzeczy potrafią chłopaki kierujący betoniarkami…
– Roman, otwórz jeszcze jedną butelkę winę. Czuję się tutaj taka nieskompresowana
– Czy koleżanka kiedykolwiek łowiła pstrągi? Otóż wykonujemy rzut blaszką po skosie w dół rzeki pod drugi brzeg i zamykamy kabłąk kołowrotka. Przynęta opada, pracuje na napiętej żyłce w nurcie, który jednocześnie powoli spycha ją pod nasz brzeg. Jeśli przestanie pracować, podrywamy ją lekkim szarpnięciem i znowu pozwalamy pracować w opadzie. Gdy wahadełko znajdzie się pod naszym brzegiem, prowadzimy je wolno, również z zatrzymaniami w nurcie, pod nasze nogi. I tak właśnie należy obsługiwać gramofon, koleżanko!
– Spotkałam kiedyś muzyków, którym nie zależało ani na seksie, ani na pieniądzach, ani na narkotykach…
– To znaczy, że wpadłaś w złe towarzystwo
– Chciałabym być dla ciebie miła, ale spójrzmy prawdzie w oczy – jesteś zwykłym audiofilskim niedojdą. W ślepych testach mylisz lampy z Czelabińska i Swierdłowska i kompletnie nie dajesz sobie rady z rozpoznawaniach winyli amerykańskiej i japońskiej Columbii
– Piękne mieszkanie. Dorobiłeś się na mydełkach i kostkach zapachowych?
– Tak, ale na rynku audiofilskim pozycjonujemy je jako dynama magnetohydrodynamiczne.
– To, kochanie, kwadrofonia. Cztery kanały
– A w którym są programy kulinarne?
– Tatusiu, ten twój Bach jest taki piękny, że chyba już dzisiaj nie będę musiała dzwonić do swojego dilera…
– Miły z ciebie gość, Robercie, więc powiem ci szczerze – jesteś dzisiaj kolejnym facetem, który podchodzi do mnie i mówi, jaka byłabym szczęśliwa, słuchając z tobą przez całe życie muzyki z winyli. Tylko że, widzisz, kurwa, ja czekam na księcia z walizką pełną amerykańskich obligacji, a nie kartonem płyt