MAYBE VINYL BABY vol.34

MAYBE VINYL BABY vol.34
Jedną z najbardziej okrutnych tortur wymyślonych przez człowieka była tzw. kołyska Judasza. Mamy podejrzenie, że producenci supernowoczesnego sprzętu audio w sztuce zadawania mąk poszli jeszcze dalej AAVA-II, Multiple Delta Sigma ++, MCS +, VOSP, USB w trybie asynchronicznym, BTL... Te wszystkie przerażające skróty, określenia i terminy pochodzą z opisów popularnych urządzeń audio. Ostatnio złapaliśmy się na tym, że zamiast słuchać muzyki, coraz więcej czasu poświęcamy na odkodowanie wiadomości, zawartych w instrukcjach przekazywanych nam przez twórców różnego rodzaju konstrukcji. To bardzo niewygodna sytuacja, przypominająca położenie osoby umieszczonej w kołysce Judasza.

Na szczęście ból nie jest nieuchronny, choć można go sobie zadawać bez końca, studiując np. przewagę procesorów 32/384 nad procesorami 24/96 oraz zalety HDMI nad S/PDIF. Trzeba się oczywiście przygotować wtedy na stres, napięcie, grypę żołądkową, lekkie nietrzymanie moczu i ataki mistycyzmu, bo kontakt z najnowszymi przejawami myśli ludzkiej nie uchodzi bezkarnie, ale jeśli ktoś tak lubi… My wolimy szukać w naszej audiofilskiej pasji przyjemności i w tym względzie jesteśmy podobni do pilotów Boeingów, którzy po służbie odpoczywają, pilotując powolne dwupłatowce. Albo kapitanów żeglugi wielkiej, którzy najwięcej frajdy mają z pływania omegami. Dlatego po wypełnieniu obowiązków zawodowych – przewertowaniu wszystkich instrukcji, schematów, algorytmów, planów, patentów i topologii – puszczamy w ruch nasze prymitywne gramofony!

W Stanach Zjednoczonych w ubiegłym roku sprzedaż winyli zwiększyła się o 14 procent. I co z tego, że ich udział w ogólnych obrotach na rynku płytowym stanowi ledwo 1 procent? Lotnicze oldtimery, dwumasztowe żaglowce i przedwojenne parowozy też pewnie nie przynoszą kokosów, szkoda byłoby jednak, gdyby z tego powodu zniknęły, a wraz z nimi ludzie ceniący sobie namacalność i niepowtarzalność retro-stylu. Dla nas każdy nowy winyl i każdy nowy gramofon jest wzruszającą uroczystością, spotkaniem z prawdziwą sztuką, twórczym duchem i siłą przetrwania. Porozmawiajcie z facetami, którzy osobiście mogli strzelać do nazistów i z tymi, którzy zabijali ich tylko w „Call of Duty” i od razu zrozumiecie, co mamy na myśli.

Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj