Czym się zajmują naukowcy zatrudnieni w Large Hadron Collider? Głupotami. W największym akceleratorze na Ziemi rozpędzają do prędkości światła przeciwbieżne wiązki protonów i zderzają je ze sobą. To czcze eksperymenty, które doprowadzą najwyżej do ponownego odkrycia antymaterii, teleportacji i nadprzestrzeni.
Szwagier Wiesław z Białej Podlaskiej już trzy lata temu w czasie Bożego Ciała dokładnie zbadał te rzeczy. Potrzebny mu był do tego tylko szybki fiat 125p oraz litr samogonu pędzonego na białoruskim torfie. Przy okazji rozwiązał jeszcze zagadkę całunu turyńskiego i katastrofy smoleńskiej oraz udowodnił hipotezę Goldbacha. Noblowski łeb! Elon Musk? Chce przewozić ludzi wagonikami z napędem magnetycznym poruszającymi się w próżniowych rurach z prędkością naddźwiękową. Z Los Angeles do San Francisco jechać się będzie 35 minut. Nieźle, zważywszy że odległość wynosi ponad 560 km. Tyle że jak szwagier po dobrym kielichu wsiądzie na rower (stara dobra Ukraina!) i depnie, to w jeden ojczenasz jest w Białymstoku.
Ale tego, co wymyślili inżynierowie MIT to nawet Wiesław nie potrafi. Wytrzasnęli oni otóż konsolę, dzięki której kable w twoim stereo zagrają tak, jak będziesz chciał. Chcesz więcej basu? Kręcisz gałeczką i masz więcej basu. Soprany? Pstryk i już. Średnica? Zero kłopotu. A może więcej poweru? Do tego służy pokrętło 2C3D, które też robi tzw. holografię. Jednym zdaniem – MIT zbudowało magiczne pudełko, które służy do korekcji dźwięku przesyłanego kablami. To czysta sztuka. Poezja. Tutaj nie ma rozwalania cząstek elementarnych. Tutaj jest subtelna artykulacja i poddawanie muzycznej woli kwintylionów latających do tej pory samopas elektronów. Żeby opanować ten cały atomowy bałagan, MIT zastosował kilka tajnych technologii: FAT (Fractional Articulation Technology), JFA II (Jitter Free Analog II), SIT (Stable Image Technology).
Konsole – nazwane Articulation Control Center – dostarczane są wraz z 8-stopowymi kablami. Produkowane są trzy modele: ACC 169 ($44,999.00), ACC 206 ($59,999.00), ACC 268 ($79,995.00).
Zadzwoniliśmy do Wiesława, żeby mu opowiedzieć o tym przełomie. Myśleliśmy, że człowiek, który wchodzi w nadprzestrzeń jak inni do sklepów Biedronki, a depresję leczy mieszanką księżycówki i paliwa lotniczego, przyjmie to spokojnie, po czym oświadczy, że coś takiego trzyma w sieni od lat. Nie. Nawet na nim zrobiło to wrażenie.
– Ale weź szwagier, nie p… mi tu. Ale jak?
– Normalnie.
– Ty poczekaj, odkręcę szampana. Dla spokojności. W głowie kręci się wincej jak po walnięciu w pancerną brzozę. Wczoraj wylądował ja rowerem na pancernej brzozie. Nic. Miałem antymaterię już we krwi. Zamgliło letko. Ale brzoza to zmarnieje.
– To nie masz czegoś takiego w sieni?
– No, nie. Iźwini. Za trudne.
– Dla ciebie?
– Nuu… To jakbym klasnął i wszystkie kury w powiecie zleciały się, a potem robiły mi tu na podwórku musztrę paradną kanadyjskiej królewskiej policji konnej. Wiesz, swoją Ukrainą mogę zaorać czarnoziemy stąd aż do Dniepru, a jak włączę dynamo, to zrobię prąd dla całego Białegostoku, ale takiej sztuki to jeszcze nie umi…
