PHILIPPE JAROUSSKY – CALDARA IN VIENNA
Z brutalnego świata konfrontacji, pouczeń, porównań, odniesień i zabójczych testów przeprowadzanych przez dwa dni na najdroższym sprzęcie świata, zaprezentowanym podczas AUDIO SHOW, przenosimy się do nieco innego wymiaru
Francuski kontratenor, 32-letni Philippe Jaroussky (czytaj: Żarrruski, z akcentem na ostatnią sylabę), jest uosobieniem paryskiego szyku, smaku i wyrafinowania. Jego wysublimowany gust muzyczny może bez żadnych zastrzeżeń służyć jako miara wykwintności i ezoteryczności. Jeśli identyfikujesz się z tym pięknym młodzieńcem, to znaczy, że jesteś zdolny wznieść się ponad banał „Czterech pór roku” i koncertów mandolinowych Vivaldiego i z subtelnością godną nadsekwańskich próżniaków rozprawiać o operowych wybrykach Czerwonego Księdza.
Warunki, które posiada Philippe predysponują go rzecz jasna do wykonywania repertuaru śpiewaczego ze złotego okresu kastratów. Na swojej ostatniej płycie Francuz prezentuje zatem mało lub w ogóle nieznane arie operowe napisane dla wysokich głosów męskich przez Antonio Caldarę, kompozytora rówieśnego Bachowi, Haendlowi i Vivaldiemu. Album wydany przez EMI/Virgin bije we Francji rekordy popularności, co wydaje się kompletnie niezrozumiałe z perspektywy kraju, gdzie wzorem lotnego solisty jest Krzysztof Cugowski, a oznaką dojrzałości artystycznej Janusz Radek.