Potrzebne są do niej czyste winyle – żadnej muzyki, żadnych dźwięków. Umieszczamy je na parkiecie klubu, puszczamy muzykę, a następnie tłum, który depcze w czasie imprezy czarne krążki. Następnie zbieramy porysowane płyty, odtwarzamy je, miksujemy i… Mamy muzykę.
Prosta idea wymyślona przez team kreatywny Manuel&Max z Hamburga może być punktem wyjścia do tworzenia dzieł wielkich i wstrząsających. Wyobraźmy sobie np. winyl udeptany przez dziesiątki tysięcy kibiców po meczu Legia Warszawa-Steaua Bukareszt. Wspaniałe! Poza tym – jaki rynek!!! Wystarczyłoby przecież, by pamiątkową płytę kupiła tylko Żyleta. Pieniądze wprost leżą na ziemi…
Kategorie:
NOWOŚCI
