Solowy album chorwackiego kontratenora, który tym razem wybrał kompozycje Johanna Adolfa Hasse
Mamy słabość do kontratenorów. Z kilku powodów. Po pierwsze – ich sztuka zaprawiona jest czystym szaleństwem, któremu się łatwo poddajemy. Po drugie – jak już śpiewają, to śpiewają i wtedy przestaje mieć znaczenie, czy mamy system za 300 tysięcy złotych, czy tylko za 2 tysiące. Po trzecie – są ludźmi stylowymi i dzięki nim zawsze wiemy, jaki krój garniturów obowiązuje w bieżącym sezonie, u kogo się czesać, gdzie kupować T-shirty i skąd wytrzasnąć fajne oprawki do okularów. To ma dla nas ciągle jeszcze większe znaczenie niż fakt, że nasze srebrne kable były hartowane w czasie Nocy Walpurgii nad szwedzkim jeziorem poza kołem podbiegunowym. Choć z drugiej strony takie legendy też są sexy…