Nie wiemy, kto wpadł na pomysł, by muzykę Pink Floyd przetransponować na orkiestrę symfoniczną, trzeba jednak zauważyć, że wymyślił wyjątkowo perfidną torturę. Wydawca postanowił ten koncept uczynić jeszcze bardziej perwersyjnym, decydując się na wypuszczenie albumu na winylu. Dla wielu będzie to pretekst i usprawiedliwienie dla słuchania tej płyty, ale powiedzmy sobie szczerze, iż normalny człowiek będzie się przy tym czuł tak, jakby jego własny ojciec zaprosił go na swoje urodziny do klubu go-go.
