Archiwiści nie zwracają sobie głowy audiofilskimi dylematami – do swoich celów potrzebują gramofonów niezawodnych, uniwersalnych, precyzyjnych i prostych w obsłudze. Zgrywając dziesiątki tysięcy płyt, które znajdują się w różnym stanie i prezentują pełne spektrum standardów, nie mogą zastanawiać się za każdym razem nad poszczególnymi aspektami jakości dźwięku, bo ich praca nie polega na zaspokajaniu różnych sonicznych gustów, tylko na tworzeniu wiernych cyfrowych kopii fonogramów, które mają przetrwać wieki i odwzorowywać obiektywny stan artefaktów. Tej pracy służą maszyny Simona Yorke.
Brytyjczyk, urodzony w 1957 roku w Londynie, zajmuje się gramofonami od 1984 roku, kiedy założył Zarathustra Designs, przekształconą następnie w Simon Yorke Designs. Kolejne konstrukcje Anglika, stając się coraz doskonalszym wcieleniem ezoterycznych idei zen, przybierały niezwykle wyrafinowane formy, w których naczelna zasada nigdy nie została podważona – prostota. Wraz z coraz większym zaawansowaniem technicznym, zwiększała się też zdolność tych gramofonów do reprodukcji nagrań w czystym zapisie. W 1995 gramofon serii 7 został uznany za jeden z najlepszych i najelegantszych na świecie. I doczekał się nobilitacji, która jest udziałem niewielu – specjalną profesjonalną wersję tego modelu zamówiła na swoje potrzeby światowej klasy placówka, czyli The National Sound Archive w Londynie.
Potem było wiele innych bibliotek i archiwów, aż wreszcie 3 specjalne egzemplarze trafiły do pracowni Biblioteki Kongresu, największego archiwum świata, będącego jednocześnie największą fonoteką, liczącą ponad 3 mln pozycji. Służą tu do konserwacji i digitalizacji zasobów, a amerykańscy archiwiści chętnie polecają je innym instytucjom. Dla tych, które nie dysponują tak olbrzymimi budżetami jak Amerykanie Simon Yorke przygotował trochę skromniejszą wersję pro-gramofonu, nazwaną CAT – COMPACT ARCHIVAL TURNTABLE. Bazuje on na podstawie audiofilskiego S10 i jest dostępny z cała gamą ramion – 12-, 16-, 18- lub 20-calowych, które mogą być montowane w układzie symultanicznym. Zakres obrotów wynosi 16-100 RPM, a talerz może mieć średnicę nawet 50 cm. Jeden z takich gramofonów stał się ostatnio nabytkiem National Library of Spain.
Wszystkie profesjonalne maszyny Simon Yorke Designs są przygotowane do współpracy z tzw. aeroarm, czyli sztandarowym wynalazkiem firmy mieszczącej się w hiszpańskiej Murcii. To niezwykle przemyślna konstrukcja, klasyfikowana jako ramię tangencjalne z łożyskiem powietrznym, o której sam producent pisze, że jest „sonicznym mikroskopem”. Urządzenie trzeba uznać za prawdziwe dzieło sztuki inżynierskiej, ale nie każdy może sobie na nie pozwolić. Jeśli więc wasza biblioteka osiedlowa zacznie rozglądać się za profesjonalnym sprzętem do digitalizacji analogów, raczej nie polecajcie wersji z aeroarm. Wystarczy goły CAT. A po szczegóły bibliotekarkę odeślijcie tutaj. Najpierw zapytajcie jednak, czy ma rezerwę w wysokości 10 tys. euro, bo tez tego to ani rusz. Pamiętajcie też, że hiszpańsko-brytyjska manufaktura posiada też całkiem sporą ofertę dla zwykłych audiofilów, wśród której trafiają się np. limitowane edycje, jak choćby S9 Flamenco (8250 dolarów)