SONO PERFECT – 2012 AWARDS

SONO PERFECT – 2012 AWARDS



Najlepsze płyty 2012 roku to wybitne osiągnięcia artystyczne poparte nadzwyczajną pracą producentów i realizatorów dźwięku. Realizacje te wytrzymują najsurowsze oceny zarówno melomanów, jak i audiofilów

Amber Rubarth. Sessions form the 17th Ward. Chesky Records. Amerykańska wokalistka to zupełnie nieprawdopodobne wcielenie najlepszych twórczych przymiotów Nory Jones i… Toma Waitsa. Produkcja doktora Chesky;ego, w pełni akustyczna, bez żadnej postprodukcji i w dodatku wykorzystująca technologię binauralną, świetnie eksponuje wielką muzykalność Amber, jej niezmierzoną wrażliwość i zadziwiającą inteligencję interpretacyjną. I pomyśleć, że tej klasy artystka na co dzień trudni się głównie supportowaniem wykonawców o wiele mniej utalentowanych… 



Kurtag. Ligeti. Music for Viola. Kim Kashkashian. ECM New Series. Muzyka współczesna na altówkę solo? To nie brzmi zachęcająco, a jednak gorąco namawiamy do wysłuchania płyty, która eksploruje rzadko nagrywany repertuar węgierskich kompozytorów i jest zapisem zdumiewających możliwości Kim Kashkashian, obejmujących nie tylko jej warsztat, lecz także umiejętność zgłębiania najbardziej subtelnych emocji. Album, który pozwala poczuć prawdziwie poruszającą siłę muzyki



Johann Sebastian Bach. Das Wohltemperierte Clavier. Andras Schiff. ECM New Series. Drugie podejście słynnego pianisty do wielkiego zbioru Bachowskich wprawek. Czy nowa interpretacja jest lepsza, bogatsza, dojrzalsza? Oczywiście, bo przecież Bacha czyta się jak Szekspira – za każdym razem towarzyszą temu nowe myśli, świeże doświadczenie, inne spojrzenie, ciekawsze refleksje… Dla Schiffa kolejne spotkanie z twórczością Bacha nie jest kurtuazyjnym teatrzykiem, lecz wyprawą do źródeł geniuszu jednej z największych postaci w historii



Leonardo Vinci. Artaserse. Concerto Koeln. Diego Fasolis. Virgin Classics. Ostatnie dzieło kompozytora urodzonego w 1690 roku w Strongoli. Wydanie Virgin Classics to fonograficzna prapremiera, godna najwyższych pochwał nie tylko ze względu na świetną reżyserię dźwięku, ale także niezapomniany występ aż 5 kontratenorów, na czele z supergwiazdą, czyli Philippem Jarrousky’m. Vinci, prawdopodobnie otruty w 1730 roku w jakiejś gorszącej aferze miłosnej, napisał ponad 30 oper i chętnie byśmy spędzili najbliższe lata – dzięki zachęcie Fasolisa – na poznawaniu jego twórczości


Antonio Vivaldi. La Cetra. Holland Baroque Society. Rachel Podger.Channel Classics. Jeśli angielska skrzypaczka nie jest inkarnacją Il Prete Rosso, to naprawdę nie wiemy, co sądzić o jej wybuchowym temperamencie, który w twórczości Wenecjanina ma pełne i niczym tamowane ujście. Przez wiele lat za jedno z największych dokonań fonograficznych wszech czasów uważaliśmy album „La Stravaganza” nagrany dla tej samej wytwórni z udziałem Rachel i Arte dei Suonatori wiele lat temu – po wysłuchaniu „La Cetra” wiemy, że niektóre cuda jednak się powtarzają



Berg. Beethoven. Violin Concertos. Orchestra Mozart. Isabelle Faust. Claudio Abbado. Harmonia Mundi. Perfekcja, która rzadko znajduje taki wyraz, jak w tym nagraniu. W tym wyjątkowym spełnieniu dwóch jakże różnych koncertów trudno kogokolwiek wyróżnić; byłoby to niesprawiedliwe, ale przede wszystkim brutalne. Brutalne w takim sensie, w jakim oddziela się znaczenie od treści czy zasadę od reguły. Wydaje nam się, że określenie „spełnienie” jest tutaj bliższe niż trywialny termin „interpretacja”, daleki od metafizyki uchwyconej w tym zapisie. Jesteśmy przekonani, że jeśli gdzieś na świecie istnieje człowiek zdolny do stworzenia jednolitej teorii pola, to tylko dlatego jeszcze jej nie opisał, iż brakuje mu jednego oczywistego transcendentnego prztyczka. Podeślijcie więc mu tę płytę…

Penderecki. Fonogrammi. Horn Concerto. Partita. Warsaw Philharmonic Orchestra. Antoni Wit. Naxos. Retrospektywa Wita i Filharmoników Warszawskich wydawana przez Naxos to świetna okazja, żeby we właściwym kontekście umieścić twórczość kompozytora, który w 2013 obchodzić będzie swoje 80-lecie, przy czym mówiąc o właściwym kontekście mamy na myśli miejsce w panteonie współczesnych mistrzów, żeby nie powiedzieć więcej. Kolejne płyty z utworami Krzysztofa Pendereckiego pokazują, że o ile w ogóle w sprawach artystycznych funkcjonuje coś takiego jak racja, to z pewnością lokuje się ona bliżej hipotez naszego wielkiego rodaka niż jego krytyków, nieporadnie zbierających swoje refleksje w jakąś – zazwyczaj mocno mglistą – teoryjkę. Świetny album, świetna realizacja.

Jean-Philippe Rameau. Suites „Orchestre. Le Concert des nations. Jordi Savall. Alia Vox. Album, będący realizacyjnym majstersztykiem, prowokuje dwie refleksje. Pierwsza jest taka, że ci, którzy gardłują za powszechną legalizacją marihuany mają nędzne wyobrażenie o stanie euforii. Stan euforii to nie jest pobudzenie po wypaleniu skręta, to jest stan po wysłuchaniu albumu Jordi Savalla. Druga refleksja jest taka, że jeśli Francuzi od kilkuset lat słuchają tak radosnej muzyki jak muzyka Rameau, jakżeż przecież różnej od żałobnej spuścizny naszych dziadów, to muszą, po prostu muszą być innymi ludźmi niż my.  



Quiet Winter Night. Hoff Ensemble. 2L. Zimna jazzowa perfekcja z Norwegii. Niektórych może drażnić niewyszukana wokalistyka sprowadzonych do tego projektu norweskich śpiewaków, wystarczy jednak wmówić sobie, że w ich manierze zawarta jest metafora szorstkich, lodowatych i posępnych granitów rosnących wzdłuż fiordów, by dostrzec ziarno prawdy w kolejnym porażającym swoją techniczną doskonałością przedsięwzięciu najlepszej audiofilskiej wytwórni świata, przełamującej stereotyp, że co dla miłośników dobrego brzmienia, to nudne i proste jak wódka z reniferzym udkiem. Album wydany m.in na Blu-ray Audio i winylu.


Berlioz. Sympnie fantastique. Orchestre National de Lyon. Leonard Slatkin. Naxos. Wytwórnie, chyba już bez powodu bardziej renomowane niż Naxos, w 2012 roku często brnęły w bardzo podejrzane pomysły (patrz „Silfra” z Hilary Hahn, „Gold Dust” Tori Amos czy „Beethoven For All” Barenboima), dając złudzenie różnorodności, która jednako okazywała bardzo szybko się konceptualną desperacją, a najczęściej czczą zabawą. Tymczasem wiele niezależnych marek, w tym Naxos, odnajdywało na powrót fundamentalne wartości w organicznej pracy nad wielkim repertuarem i podstawowym katalogiem. Paradoksalne więc to, że najlepsza klasyka – w pełnym rozumieniu tego słowa – w mijającym roku powstawała w takich wytwórniach, jak Hyperion (koncert Mendelssohna w wykonaniu Ibragimowej), Harmonia Mundi („La finta gardiniera” Mozarta pod Jacobsem), Naive (komplet symfonii Schuberta z Minkowskim) czy Naxos, której czołowym osiągnięciem jest „Symfonia fantastyczna” Berlioza uzupełniona uwerturą „Korsarz”. Dla takich rzeczy warto wydawać pieniądze.

Skomentuj