Za funciak winyli z gatunku „stew” zapłacisz jedynie 43 centy. „Prime beats” kosztuje już 1,03 dolara. Najdrożej wychodzi „choice cuts” – trzeba dać 1,43 zielonych. Ile na sztuki? Pół funta to 10 winyli. Różnych. Tu nie ma, że wchodzisz i wybierasz, a jest z czego, bo jatka z winylami ma prawie 1000 różnych płyt. Mówisz sprzedawcy, „poproszę stew za pół dolara” i on ci waży towar, a potem zawija w klasyczny szary papier . Mogą ci się trafić rarytasy, ale też na przykład obciach Conwaya Twitty. Więc są niespodzianki. Lepiej jest przy „choice cuts” – albumy dobrego sortu, Chaka Khan, Everly Brothers… Raczej dobrze.
Sklep działa w Seattle przy 1517 12th Ave. i ma charakter tymczasowy. Działa tylko w soboty. Pierwszedo dnia sprzedaży, 14 grudnia, poszło 60 funtów muzyki. Dzisiaj pewnie sprzeda się lepiej. Bo tuż przed świętami. Handel będzie się jeszcze odbywał w styczniu – 4 i 11. Czy pomysłodawcy tej akcji – agencja Creature i Chris Campbell – zdecydują się na przedłużenie działalności jatki z winylami? Daj Boże! Więcej o „Elpee’s Beat Shop” – tutaj.
