Można mówić o Google najgorsze rzeczy na świecie, ale trzeba przyznać jedno – pracują tam naprawdę niegłupi ludzie. Właśnie zaprezentowali sprytną aplikację, która może być potężnym orężem w wojnie serwisów streamingowych, która toczy się od kilku lat, pochłaniając miliardy dolarów.
Streamus to dodatek do przeglądarki Chrome, który z jej poziomu pozwala na bezpośredni dostęp do nieprzebranych zasobów portalu YouTube, będącego nie tylko źródłem materiałów wideo, ale także muzyki. Po ściągnięciu rozszerzenia, na belce przeglądarki pojawia się logo nowego programu, które wystarczy nacisnąć, by rozwinać bardzo przejrzysty odtwarzacz z okienkiem wyszukiwarki. Wpisawszy tytuł szukanego utworu czy płyty, natychmiast uzyskuje się listę dostępnych materiałów. Można też do okna Chrome’a wpisać słowo „streamus”, dodać nazwisko kompozytora i nacisnąć spacje – od razu wyskakuje poszukiwana pozycja. „Wariacje Goldbergowskie” w wykonaniu Goulda? Są chyba wszystkie płyty Kanadyjczyka. „Cosi fan tutte” Mozarta? Sporo intepretacji, nawet w jakości HD. Coś egzotycznego, na przykład ścieżka dźwiękowa pioniera muzyki konkretnej Pierre’a Henry’ego do filmu „Malefices” z 1962 roku. Jest! Gitarowe op. 60 Fernando Sora? Nie ma problemu.
Zadziwiające, ile rzeczy gromadzi należący do Google YT i jak łatwo eksplorować teraz jego zasoby dzięki prostej aplikacji, która wyposażona jest m.in. w regulację głośności oraz funkcję tworzenia playlist.
Streamus jest do pobrania tutaj.