Zestaw taćców i ballad z XVII- i XVIII-wiecznej Irlandii w barwnych aranżacjach francuskich muzyków. Motywy typowe dla Zielonej Wyspy, jednak wysubtelnione i uszlachetnione pięknymi brzmieniami Les Musiciens de Saint-Julien. To płyta, która nam właśnie uświadomiła, że to dzięki Irlandczykom po raz pierwszy trafiliśmy do warszawskiej filharmonii, która jednak wcale nas nie przyciągnęła repertuarem, lecz… piwem Kilkenny, serwowanym w mieszczącej się swego czasu w tej świątyni muzyki spelunie o nazwie Opus One. A potem to jakoś poszło. Dzięki irlandzkiemu browarowi nie staliśmy się więc barbarzyńcami. Mamy nadzieję, że podobną moc będzie miał album zapowiadany przez wytwórnię Alpha Classics